czwartek, 30 kwietnia 2009

promocja biegania w parach :-)

Pod Warszawa, w Kampinosie (Truskaw) jest organizowany Bieg Truskawki - w niedzielę 31 maja. Druga edycja. Rok temu byly truskawkowe medale - takich jeszcze nie mamy :-)))
Dystnas - 10 km - czyli w zasięgu nas wszystkich. A dlaczego zwróciłam uwagę na ten akurat bieg? Otóż opłata startowa w przypadku zgłaszanej pary wynosi 12 zł za parę łącznie (czyli tyle samo co za indywidualną osobę). Promują bieganie w parach jako zdrową i niezwykle sympatyczną formę aktywnego zacieśniania więzi międzyludzkich. hihihi. Pary mają też oddzielna klasyfikację, uwaga cytuje zapisy z regulaminu: "Kategoria główna (pary): Do biegu mogą zgłaszać się pary mieszane (kobieta i mężczyzna). Każda para tworzy zespół,który biegnie razem. W czasie biegu dopuszczalna jest różnego rodzaju pomoc w biegu partnerowi: trzymanie się za ręce, noszenie na barana itp. Czasem biegu odnotowanym na mecie jest czas dotarcia drugiej osoby z zespołu, a dystans w czasie biegu między partnerami nie powinien przekraczać 10 m. Linię mety zawodnicy biegnący w zespole mogą przekraczać razem, trzymając się za ręce."
Bym się wybrała - chętnie w parze jakieś. po taniości wtedy będzie :-) Ktoś jeszcze chętny? Więcej szczegółów tutaj: II Bieg Truskawki

środa, 29 kwietnia 2009

królikarnia przed zmrokiem

wybieram się dzis do królikarni na 10x podbieg pod górkę, tak koło 19stej. Jesli ktos ma ochotę dołączyć zapraszam. Zmianiłam porę biegania na wcześniejszą.
Po ost bieganiu tamże w okolicach 22szej, gdzie na każdej ławce siedziały wtulone w siebie pary - postanowiłam biegać w tym miejscu albo za dnia albo wcale. Nie dość, że człowiek musi biegać, to jeszcze jakoś tak było mi trochę smutno, że biegam sama a oni tam... wiadomo co ;-) motyle w brzuchu i takie tam. a ja tylko biegam, i motyl mi żaden nawet nad głową o tej porze dnia nie lata :P ehhh, życie ....

Dyplom praski

Dziś w skrzynce znalazłem kopertę, w której był dyplom za Pragę i płytka z wynikami.

Więc pewnie niedługo resztę osób biegających w Pradze także czeka ta przyjemność.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

długie wybiegania i takie tam

Chcialabym spróbować raz w tygodniu, najchętniej w weekend robić dłuższe bieganko; tak min 2 godz, jakby się udało do 3. Bez nastawiania się na kilometry, wolnym tempem, na niskim tętnie .
Może ktoś miałby ochotę dołączyć? bo przy takim dluższym bieganiu najszybciej czas płynie jak się ma towarzystwo. inaczej idzie zwariować ;-)
Dziś udało się z Arkiem pobiegać 2 godz. Nie ukrywam - czuję zmęczenie. Ale było warto. I wiem, że na taki czas to picie jakieś warto mieć z sobą, bo z lekka suszyło mnie pod koniec ;-)
Do plusów takiego długiego biegania dodaję ilość spalanych kalorii - wyszlo prawie 1000 !

Robię sobie statystyki (przyznaje się, niech będzie;) ) w tabelce excelowej, i przez ost 5 tyg średnio biegałam 45 km na tydzień. To dużo więcej niż wcześniej. I fajnie byłoby to utrzymać i nie dać się leniowi, który co i rusz się zakrada znienacka :-) i kusi :P

w poszukiwaniu motywacji

Jak juz pisałam, smutno i nudno mi sie rano biega i nie zawsze starcza mi motywacji, żeby wyjść rano do lasu. Z tego i innych powodów postanowiłam zmienić poranne treningi w HIIT (High Intensity Interval Training), który jest niczym innym jak naszymi tlenówkami, no może z krótszymi przerwami na spadek tętna.
Zrobiłam dziś 10 min rozgrzewki i 10 interwałów: 15 sek bardzo szybkiego biegu i 45-60 sek truchtu (własnie troszkę za długie te truchty, ale siły nie miałam).
Nastawiam sie na następujące rezultaty:
- spalanie sadełka (taki trening podobno czyni cuda, z tym że spalanie odbywa sie glównie po treningu)
- zwiększenie wydolności
- oswojenie się z bieganiem na wysokim tętnie, bo na razie na "zawodach" wpadam w panikę jak łapię zadyszkę i mam ochotę stanąć, albo się najlepiej położyć, a zauważyłam, że sprinterzy na tych naszych biegach sapią, zieją, charczą i dalej zapier.....

Poza tym niewątpliwym plusem jest oszczędność czasu, bo taki trening trwa 25-30 min. Oczywiście mam w planie również dłuższe bieganie, ale chyba wrócę do biegania w towarzystwie dystansów na wiecej niż 40 min.

Piątka z Pucharu Maratonu zaliczona

Szefowa kazała relację zaraz po biegu napisać, a mi się dzisiaj przypomniało.
Ekipa: Karol, Edzia, Jurek, Jacek "Ciacho" i Ula jako nieustraszona fotoreporterka.
Przypadkowo napotkani: Bartek z Karoli pracy i mój kolega nie wiadomo skąd :)))
Dystans: 5000 m, z tym że do mety było 5400 m :))
Czas: mój jakieś 28 min/5000, Cała reszta ekipy lepsza (tradycyjnie zamiatam ogony)
Atmosfera: bardzo fajna, pakiet regeneracyjny po.

Zachęcam wszystkich do udziału w nastepnych biegach, nastepny na 10 km. już 30 maja.
(Szefowo ładnie napisałam ?:))

niedziela, 26 kwietnia 2009

W ramach wieczornych rozrywek pobiegłem sobie wzdłuż Wisły i przez lasy. Nie za szybko oczywiście, po wgraniu trasy zauważyłem jak zmienia się profil trasy (odległość/szybkość) gdy biegnie się przez las - GPS nie lubi drzew ;)
Macie jakieś sposoby na psy, które nie są na smyczy ? Mój to skierowanie czołówki prosto w ślepia, ale i tak adrenalina skacze.
https://sportstracker.nokia.com/nts/workoutdetail/index.do?id=916842

piątek, 24 kwietnia 2009

wreszcie!!

znalazlam w skrzynce na listy medal z Poznania. Czy do reszty też dotarł już? czekamy jeszcze na nagrody specjalne od sponsorów (ciekawe co to bedzie??) bo jakimś trafem wszystkie 4 znalazłysmy sie w grupie szczęśliwców :-)
btw jutro puchar maratonu w Skaryszaku. Ktoś biegnie może? pewnie będę razem z dziećmi. Start jest o 11:00, rejestracja od 9:00.

aha - bo bym zapomniała, a przecież to mega ważny nius: wczoraj ok. południa Agnieszka stanęła na szczycie Island Peak'u w Himalayach!!! :-))

czwartek, 23 kwietnia 2009

spotkania z przyrodą, cz. 2: jeleń

Cos mi tak zaszeleściło w zaroślach jak biegłam przez miedzę na 6-tym kilometrze i nagle wyskoczyła mi parka : sarenka z jeleniem! Sarenka szybko się upłynniła ale widać ze jeleniowi musiałam wpaść w oko bo towarzyszył mi (w bezpiecznej odległości kilku metrów) przez dobre 5 minut!
Tylko tempa nie mogliśmy zgrać: na moje 20 kroków on robił jakieś 3. Potem stanął, oblookał mnie z góry na dół i zwiał w zarośla. Jeszcze coś tam sapnął ze wolno biegam czy coś i tyle go widziałam.
Wnioski ze spotkania:
- jelenie biegają maratony tempem sprinterskim
- jelenie sa bardziej towarzyskie niż sarny
- na następną przebiezkę w tamte rejony zabieram aparat (bo przeciez nikt mi nie uwierzył ze spotkałam jelenia, nie?)

środa, 22 kwietnia 2009

boblingen

60 min biegania w towarzystwie Bartka i Tomka w przemyslowej okolicy pomiedzy magazynami Mercedesa.
8km zrobione+rozciąganko przed hotelem:)

wtorek, 21 kwietnia 2009

80% Korony Maratonów Polskich - cd w 2010 roku

Kolejny maraton ukończony! Chociaż sprawdziłem empirycznie, że przebiegnięcie maratonu bez przygotowania nie jest łatwe ;-)

Mój czas: 3:58:21 (netto). Miejsce: 511 na 751.
157 miejsce w kategorii wiekowej. Trzecie (!!!) miejsce w kategorii Mikołajów ;-)

Mimo lekkiej zajezdni o tym maratonie mogę się wypowiadać tylko w superlatywach. Organizacja wzorowa: wydawanie numerów błyskawiczne (chociaż uczestników mało, więc nie było to trudne), na pasta party ledwo co zjadłem porcję, świetnie zaopatrzone stoiska ze sprzętem sportowym (kupiłem buty i spodenki), po biegu nie zabrakło medali ;) , był ciepły, pożywny posiłek, spory pakiet regeneracyjny (z piwem Żubr).

Sama trasa składała się z trzech pętli po ok. 14 kilometrów każda. Nie wiedziałem czy nie będzie to deprymujące, ale okazało się w porządku. Dystans był oznaczony co kilometr, więc w odległości mniej więcej 50 metrów od siebie, co jakiś czas, stały tabliczki 3km, 17km, 31km. Pierwsze okrążenie biegłem luźno, więc te kolejne nie przeszkadzały. Na drugim okrążeniu (mniej więcej w połowie) już było trochę sztywno, ale myślałem sobie, że jak następnym razem tu będę to będzie np. już tylko 6 kilometrów do mety. Od 29 kilometra już uprawiałem "bieg do punktu żywieniowego", przy którym piłem albo jadłem idąc szybkim spacerem. A punkty były co ok. 2,5 kilometra, więc mobilizowało do biegnięcia bez postojów. Jeszcze chyba mi nigdy tak bardzo nie smakowały banany i pomarańcze jak na ostatnich dwóch punktach :-)
Skoro o punkach, to były obsługiwane przez dzieciaki, które podchodziły do swoich obowiązków z bardzo dużym entuzjazmem.
Trasa były w miarę płaska. Było kilka miłych zbiegów, a co ciekawe podbiegów nie pamiętam, więc musiały być bardzo delikatne. Biegliśmy przez Dębno i dwa małe miasteczka Dargomyśl i Cychry. Przy trasie było mnóstwo rodzin cały czas gorąco dopingujących a na ostatnim kółku zapraszających na przyszłoroczny maraton.

Przy "okrągłych kamieniach milowych" (5, 10, 15km...) stał zegar, więc nawet jak ktoś zapomniał zegarka (tak jak ja ;) to mógł kontrolować tempo.

Na takich kółkach trzeba się liczyć z dublowaniem. Pierwszy minął mnie już na moim 22 kilometrze! Ale potem jeszcze tylko ok. siedmiu.
Jedyną wadą jest spora odległość od Warszawy...
Muszę powiedzieć, że Dębno wskoczyło na pierwsze miejsce w klasyfikacji maratonów polskich, w których brałem udział.

Niestety już w sobotę rano bolało mnie gardło a w niedzielę wieczorem przerodziło się w jakieś mocne przeziębienie. Teraz leżę i się leczę. Między innymi dlatego Cracovia maraton odpuszczam. Poza tym bolą mnie stawy (kolana i kostki) i mięśnie trochę, i boję się, żeby mi się nie wdała jakaś kontuzja albo stan zapalny. A bieganie tydzień po tygodniu raczej w tym nie pomoże.

No i będzie okazja lepiej (albo nawet w ogóle) się przygotować.

biegata czy nie biegata??

Kochani co taka cisza, nikt nic nie raportuje, Miki nie chwali się wynikami w Dębnie, Karola nie zagrzewa do boju ???
Ja sobie dziś 50 min pobiegałam, ale jak szybko nie znajdę jakiegoś sąsiada do rannego biegania to zwariuję, albo co gorsza zarzucę to całe bieganie, bo sam na sam z sobą samą to masakra jakaś jest. Żebym chociaż widziała się od tyłu to może widok pracujących w pocie pośladków własnych by mnie choć trochę mobilizował, a tak.... ech szkoda gadać.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Zapisałam się...

...na Bieg Katorżnika :)
Będzie okazja się ubrudzić.

Pechowy Skaryszak

Zapowiadało się miło, lecz nie będę miała miłych wspomnień po dzisiejszym biegu. Na wstępie autopręgierz: dobrze mi tak za 0 (słownie: zero) treningu od powrotu z Pragi. Co prawda udało mi się przebiec dyszkę, ale w czasie lepszym od poznańskiej Maniackiej Dziesiątki jedynie o niecałe 30 sekund (54:23)... Z tej okazji znalazłam klub dla siebie: Bez Formy. Na szczęście Karola użyczyła mi polarową zabawkę, więc łatwiej mi będzie się zmotywować do treningu :)

A propos, cieszcie się kochani, że nie zostaliście pooglądać tzw. celebracji na zakończenie. Kobiety przegrały, ale na scenę zostali wyciągnięci panowie, kazano im klękać na czworaka, a kobiety deptały po ich plecach brudnymi butami... no comment.

KOREKTA: Podali ostateczne czasy. 10km w 00:54:45, o 4 sekundy lepiej niż w Poznaniu. No coż... jak życiówka, to życiówka...

i po weekendowym bieganiu

Miki wraca z Dębna a tymczasem ....
dzisiejsze bieganie Nike'a pod haslem "on czy Ona"już za nami. nie wiem kto wygral ;) my czy oni??:P ale to chyba mało ważne...
biegało się super! bez pośpiechu, nerwów, na luzie. towarzysko impreza sympatyczna! Fani, kibice i fotoreporterzy prywatni jak zwykle dopisali! Ala, Ciacho, Jerzyk - dzięki wielkie! nie mówiąc już o biegaczach (była nas niezła ekipa) !! :-) ale mamy dobrze, co?? jeszcze gdyby sprzęt do robienia zdjęć działał wogóle byłoby super:/ mea culpa
pogoda rewelacyjna - trochę tylko lipa z tymi koszulkami nike'owymi - trudno:/ więcej się nabrać nie damy :P nadrobiliśmy odbierając 1 zestaw więcej na Jurka wczorajszy chip z zoo;) hihihi

zdjęcia wrzuciłam na picassę.

sobota, 18 kwietnia 2009

Przed biegiem


Pakiet odebrany, pasta zjedzona, nowe spodenki kupione (spodnic nie bylo ;).
Jak to ja, musialem cos zapomniec. Tym razem znow zegarek. Odbieram to jako znak, zeby za bardzo nie szalec :-)

jutro - MARATON DĘBNO


trzymamy kciuki za Mikołaja !!!!

w tą niedzielę przed nim Dębno, za tydzień Kraków ...

bieg w ZOO

w strugach deszczu, po kałużach, zrobiliśmy dziś 10 km łapiąc się przy okazji na całkiem fajne koszulki reeboka, oraz medale. A jakże!
Janek jako pierwszy przekroczył linie mety, za nim Jerzyk, a zaraz potem (czyli 6 min;-) później) Edit i Karola.
Grześ i Krzyś, nie zważając na pogodę - wykazywali się w rolach fotoreporterów - dzięki wielkie! Jerzyk robił za gwiazdę medialną na mecie próbując ukryć czemu jest taki niski jak na szestanstolatka.
Po biegu udało sie spotkać znajomych z Lanej Maryśki, i nie tylko. Miła niespodzianka! :-)
Teraz bolą nogi - nie wiem jak jutro będę w Skaryszaku przebierać nogami:/
Edit - w ramach podsumowania: śr tempo 6:20 min/km, śr prędkość 9,5 km/godz. Tak wogóle to super było wbiec na metę za ręce :-)
zdjęcia z biegu - niewiele ale zawsze :)

czwartek, 16 kwietnia 2009

atrakcje dopingowe w zoo

Edit,
nie martw sie o tempo w ZOO. Organizatorzy pomyśleli jak pomóc wszystkim biegnącym ukończyć bieg w miarę szybko :P
tygris doping w zoo

proszę o pomoc w interpretacji snu :-)

Pierwszy raz śniło mi się bieganie! Hor-hor jakiś w tym śnie!
Biegłam w dużym biegu masowym, gdzieś zagranicą, oczywiście tłum ludzi i oczywiście wszyscy mnie wyprzedzali (nawet koleżanka z LO, która wcale nie biega! i jej mąż też!) - odwracałam się czasem tylko żeby sprawdzić czy ktoś za mną jeszcze biegnie. W połowie trasy był punkt żywieniowy - serwowano kiełbaski z grilla ale nie załapałam się bo chciałam zyskać na czasie. Rozwalił mi sie w dodatku prawy but... Podjechałam część trasy tramwajem ale tam spotkałam kolegę ze studiów i jego żonę - niestety mnie rozpoznali więc szybko wysiadłam żeby nie było że oszukuję :-) I już miałam jakieś 2 km do mety kiedy zadzwonił mój ojciec że przywieźli zamówiony węgiel i mam rozładować ciężarówkę, na-tych-miast! Po prostu rozpłakałam się bo prawie przecież ukończyłam bieg i przed samym końcem miałam to rzucić i zająć się weglem, w dodatku w środku lata. Nie wspominając, że przecież rozładowywanie węgla jest takim typowo lajtowym kobiecym zajęciem :-)
Co za jakieś makabry... co to wszystko ma znaczyć!?

środa, 15 kwietnia 2009

Aaaaaaa psik!

Niestety jeśli chodzi o mnie to bieganie ostatnio kuleje - dziecko zaraziło całą rodzinę paskudnym katarem :( Tak więc bardziej spacery niż bieganie.
Planuję zatem pobiec w sobote rekreacyjnie (nie szybciej niż 5min/km - jeśli nie wolniej). Jak tylko wyzdrowieję to postaram się poprawić i pobiegać rano (ktoś jeszcze chętny do porannego biegania po Tarcho ?).

raportuję :))

Kochani, kierowniczka Karola mnie zdyscyplinowała do napisania, wiec donoszę.
Już drugi tydzień bigam codziennie rano (no nie o 5.45 tylko przed 7). Robię około 50 min biegu w tempie ok 7 min/km, bo dłuższe dystanse mnie nudzą no i męczą oczywiście :) ale cieszę się, że udaje mi się wstać i wyjść. Niestety bieg w tempie 6 min/km jakie miałyśmy w lany poniedziałek na szalonej maryśce na dystansie 5 km doprowadził mnie prawie do zawału. Muszę coś zrobić, żeby nie umierać przy takim tempie, bo ja w przeciwieństwie do Karoli nie mam problemu ze zwalnianiem :))))

z niusów z ostatniej chwili - byłm dziś z moją wierną psiną u weterynarza i niestety pani doktor stwierdziła, że 11 letni owczarek niemiecki (podobno te psy mają często problemy z układem ruchowym na starość) nie wyrabia na moich treningach i że potraktowałam go z grubej rury :))
Muszę więc teraz oprócz budowania własnej formy pracować nad Kamciem - rozpisac dietę, ułożyć trening i kupić pulsometr, a na 12 urodziny zażąda pewnie koszulki teamowej :))))

Ładny medal - nad morzem, latem

Znalazłam taki bieg: Bieg po muszlę św. Jakuba, w Łebie, termin 30 sierpnia.

8km, częściowo po plaży :-)

Zobaczcie jaki fajny medal był w zeszłym roku!

Królikarnia wczesną porą...

L&G,
Królikarnia wczesnym rankiem jest śliczna.. byłem kiedyś.. super, polecam.. Zapraszam wszystkich następnym razem na poranny jogging.. jest challenge ;) oj jest ;)
Pozdrawiam

Lucky Luke

Pustułka, Skowronki, Bażant i świnie

Udało mi się pobiegać rano - 8,5km walcząc z nierównym tętnem, które mnie zmuszało do marszu co jakiś czas. Cholera.
Ale wymyśliłam fajną trasę - trochę miejską a w połowie przez wioskę i piękne pola pola pola. Po drodze widziałam: pustułkę polującą na myszy, bażanta, skowronki i stwierdziłam ze ludzie to świnie bo wywalają śmieci na pola - masakra po prostu.
Ha ha ha, a po drodze dopingowali mnie:
1. Robotnicy kładący asfalt okrzykami: "tempo! tempo!" (kiedy ja akurat starałam się zbić tętno!) Nstępnym razem moze założę spódniczkę - zobaczymy czy zmienią repertuar ;-)
2. Starszy pan na rowerze okrzykiem: "brawo!"
3. Psy okrzykami: "hau hau hau" oraz "Wrrrrr"

PS - konieczna staje się czapka z daszkiem albo sam daszek!

wtorek, 14 kwietnia 2009

ktoś biega po za konkurencją??

tak off topic: zrobiliśmy z Jurekiem 52 min marszobiegu w ramach lunchu, które jeszcze, już w pojedynkę, przeciągnęłam o 25 min biegu. Jeśli chodzi o marszobieg to Jerzyk sam zaprojektował trasę na myasics.nl/uk - ponad 7 km. i Trzeba było ją jakoś zmęczyć: profil Jurka
Na jutro umówiłam się o 5:45 w Królikarni na dole z Łukaszem ... nie wiem jeszcze jak wstanę, że na taką godzinę dotrzeć na miejsce.

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Szalona Lana Maryśka

Super miły początek drugiego dnia świąt, czyli start w biegu na dystnasie 5 km w lasach w Marysinie Wawerskim. Rewelacyjna impreza, mili ludzie, przyjacielska atmosfera i więcej niz tradycyjne lanie wodą na mecie,hihihi.
Bieg o tyle ciekawy, i inny, że startuje każdy o innej porze tak aby się pojawić na mecie równo o godzinie: 10:00.
Obie z Edit spisałysmy się na medal i przybiegłyśmy dokładnie na czas :)

zdjęcia z biegu

piątek, 10 kwietnia 2009

niby kros

z rana (czyli ok 9tej), trasą do Królikarni i z powrotem, zaliczając po drodze 9 wbiegnięć z 10 planowanych na górkę. Nadal uczę się biegać na niskim tętnie - bardzo to męczące.

środa, 8 kwietnia 2009

gps ukradł mi 1 km

wczoraj wieczorem gps wykazał - na generalnie tej samej trasie - 900 m mniej. wprawdzie wczoraj biegałam z garminem, a ostatnio z nokią... ale mimo wszystko 900m to kawał dystansu.
Tak czy inaczej udało się wczoraj po nocy zrobić wspólnie z Łukaszem 11,6km. Nauka wolnego bieganie wchodzi mi powoli w nawyk. Okazuje się, że da radę biegać na średnim tętnie 145 ;-)
Wprawdzie człowiek się sporo musi namęczyć i pilnować, nogi jakby bardziej bolą...ale widać, że da radę tak biegać. Trzeba to tylko wytrenować.

Z smsowych doniesień wiem, że Ilona mierzyła się wczoraj z pętlą dookoła pól mokotowskich, i 20 min biegania zaliczyła.

wtorek, 7 kwietnia 2009

katorżnicy są wśród nas :)

cichociemni przyznawać się - kto się wybiera? bo widzę na naszej liście startów :-)

kogos w koncu te medalowe łańcuchy podkusiły ;)

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

próbuję biegać rano

Walczyłam 15 minut zanim się zwlokłam z łóżka - udało się jednak, chyba wymówek było za mało (pogoda ładna, widno, wczoraj poszłam wcześniej spać, miałam już naszykowane ciuchy,...).
I całkiem fajnie się biegło i podziwiało zdziwione miny mijających mnie kierowców :-)
Fajnie byłoby żeby takie bieganie rano weszło w krew...

Jak przygotowania do Dębna/Krakowa

Miki,
starty już za chwilę ... napisz może parę słów jak przygotowania, czy coś specjalnego się robi jak za 2-3 tyg ma się biec maraton? i wogóle jaki jest dokładny plan gry - kiedy mamy trzymać kciuki, a może nawet wirtualnie Ci potowarzyszyć i przebiec chociaż kawałek.

z innej beczki niusowej to: Szymek w niedziele zrobił w Berlinie połówkę w 1h48min :-) Ładnie chłopak śmiga :-)) chyba próbuje Mikołaja dogonić :) Pisał, że było 21k ludzi .... ogrom. Jak ci Niemcy tylu ludzi do biegania zmusili?? :P

Sobotnie bieganie

Bieganie w "mało zurbanizowanym" terenie :-) Ładna pogoda, świeże powietrze.

Chyba wreszcie wiosna.

Tutaj link do Nokiowego SportsTrackera.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Testowanie spódniczek i nie tylko

Kontynuacja wolnego biegania trwa (czy też biegania na niskim tętnie). Nie jest łatwo - ale powoli widać efekty. Czasem tylko taaaaak trudno jest zwolnić.
Podsumowując: udało się dziś:
- przetestować spódniczkę - jest SUPER!
- pobiegać wspólnie z Kamilą
- zbadać pętle w parku Skaryszewskim (ma ok 2 km)
- zrobic dłuższe wybieganie (
wyszło ok 18 km, 2godz 13 min) ;-)
- biec na dużo niższym tętnie niż wcześniej (średnie 163, a samo dobiegnięcie do parku na średnim 155).
Link do zdjęć i profil z nokii

piątek, 3 kwietnia 2009

Niedziela, park Skaryszewski

Umówiłysmy się z Kamillą o 9:30 rano w niedzielę, na godzinne pobieganie. Może ktoś ma ochotę dołączyć? Przy okazji będzie rozpoznanie terenu przed 19 kwietnia ;-)

czwartek, 2 kwietnia 2009

Tarchomin zrobiony:))

Gdyby nie Janek, nie byłoby dzisiaj biegania. Leń opanował wszystkie nas trzy, tzn. Karolę, Ilonę i Agę. Dziękujemy Ci, Janku!:) Rozumiemy, ze na stałe dołączasz do naszej biegowej "sekty"?!:))) No, ale kobiety i tak górą, dzisiaj zadebiutowała w ładnym stylu Ilona. Witamy Ilonę!:))) Link do profilu i zdjec: Tlenowki Tarchominskie

środa, 1 kwietnia 2009

prima aprilis

Dzisiejsze bieganie uświadomiło mi, że na zbliżający się sezon letni trzeba się będzie zaopatrzeć w koszulki na ramiączka - było zdecydowanie za ciepło (1 godz 18min, 12.4 km)
W tak zwanym między czasie Ula i Jerzyk zrobili po 10 kółek dookoła osiedla. Jak Jurek robił że w niektorych momentach miał ponad 50km/h nie wiem .... ale wyczuwalm lekki przekręt.


Jutro czwartek: 21:00 tradycyjnie Tarchomin; start z ul. Odkrytej ;-)

Oficjalne zdjęcia z Pragi

Na stronce Marathon-Photos pojawiły się oficjalne zdjęcia z Pragi. Należy tylko wpisać numer.
Jest kilka ładnych zdjęć jak biegniecie wszystkie razem :-)

Mam nadzieję, że jeszcze indeksują zdjęcia, bo moje są na razie dwa...