poniedziałek, 27 kwietnia 2009

w poszukiwaniu motywacji

Jak juz pisałam, smutno i nudno mi sie rano biega i nie zawsze starcza mi motywacji, żeby wyjść rano do lasu. Z tego i innych powodów postanowiłam zmienić poranne treningi w HIIT (High Intensity Interval Training), który jest niczym innym jak naszymi tlenówkami, no może z krótszymi przerwami na spadek tętna.
Zrobiłam dziś 10 min rozgrzewki i 10 interwałów: 15 sek bardzo szybkiego biegu i 45-60 sek truchtu (własnie troszkę za długie te truchty, ale siły nie miałam).
Nastawiam sie na następujące rezultaty:
- spalanie sadełka (taki trening podobno czyni cuda, z tym że spalanie odbywa sie glównie po treningu)
- zwiększenie wydolności
- oswojenie się z bieganiem na wysokim tętnie, bo na razie na "zawodach" wpadam w panikę jak łapię zadyszkę i mam ochotę stanąć, albo się najlepiej położyć, a zauważyłam, że sprinterzy na tych naszych biegach sapią, zieją, charczą i dalej zapier.....

Poza tym niewątpliwym plusem jest oszczędność czasu, bo taki trening trwa 25-30 min. Oczywiście mam w planie również dłuższe bieganie, ale chyba wrócę do biegania w towarzystwie dystansów na wiecej niż 40 min.

2 komentarze:

  1. czytam teraz ksiązke tego Skarzynskiego od soboty, i on znowu mnie zachecil do dlugiego biegania. jakbym tak 2 razy w tyg robila takie 3 godzinne wybieganie to po miesiacu nic by ze mnie nie zostało. tylko sama to ja 3 godzin przebierać nogami nie dam rady. Ale jakby tak sie dobrze zagadać to może jest to do zrobienia. sama nie wiem. ale bym chciala spróbować

    OdpowiedzUsuń
  2. Karol, ja bym chciała spróbować. Tylko tak na spokojnie, o chłodzie i wodzie. Robie teraz te interwały i też jest fajnie, bo mięśnie bolę to czuję, że coś dzieje. Mam jednak świadomość, że długie bieganie też ma swoją wartość.

    OdpowiedzUsuń