sobota, 31 października 2009
NY - dzień przed
Właśnie jestem w drodze na expo po pakiet startowy. Pogoda idealna - ok. 14 stopni, niebo zachmurzone, bez wiatru. Wieczorem ma kropić, ale na "runners' sunday" (jak to powiedzieli w TV) ma być ładnie.
NY jest świetny i muszę się hamować, żeby za dużo nie chodzić przed jutrem, bo chciałoby się pójść wszędzie. zostawię to sobie na "po biegu", o ile będę w stanie ;-)
Zostałem zakwalifikowany do grupy "Professional men" ;) w zwiazku z tym jutro o 6 rano odpływa prom, który zabierze mnie na Staten Island na start. Są więc zalety niezaaklimatyzowania, bo będzie latwiej wstać . Na wyspie śniadanie i rozgrzewka. Start o 9:40, czyli w Polsce 15:40.
Mój numer 9442.
czwartek, 29 października 2009
15 km w Bełchatowie - sprawdzian przed Mikołajami
Troszkę już informowałem o tym biegu pokazały się w końcu konkrety
http://www.pietnastka.belchatow.pl/
jest ciekawy ponieważ nie odbywał się przez 14 lat, możliwe że taka reaktywacja spowoduje duże starania organizatora aby był ciekawy i na wysokim poziomie.
Może ktoś będzie chętny...
Się udało!!! Yuuupppiii!
środa, 28 października 2009
Sherpa Rallye 2009
poniedziałek, 26 października 2009
Już po tym można poznać, że to schyłek sezonu. Mimo wszystko pozycja numer jeden na liście to start Mikołaja już w najbliższą niedzielę w NY!!!
a zaraz potem w Biegu Niepodległości bierzemy udział naprawdę w imponującym składzie przyjaciół i znajomych (imponującym ilościowo i, że tak powiem, wiekowo)! Chyba w tym roku nie będzie miał nam kto robić zdjęć :-) BN to taki bieg kiedy faktycznie biega cała biegająca Warszawa, i nie tylko.
Tymczasem daje sobie jeszcze poleniuchować, to jest naprawdę miłe :-) i nie wiem czy znajdę siłę na powrót do takich np. długich wybiegań. Wracam poooowooooli do biegania ale na razie jest to powrót do truchtania tak ok. 40-50min. I jest mi z tym dobrze :-) o treningach jesienno-zimowych, i przygotowaniach do wiosennych startów na razie czytam ...
niedziela, 25 października 2009
nasi w Alpach szwajcarskich ...
Kolejką wjeżdzali na 3800m npm więc wysokość dawała się mocno we znaki.
Ekipa bardzo silna (podobno jest z nią 4 górskich cyborgów), ale nasza Aga nie odstaje! TAK 3MAĆ! :-)
Jutro ruszają na 3 dni, realizować główny cel wyprawy: wejście na Matterhorna.
sobota, 24 października 2009
(Mini)Maraton w Starej Miłosnej
Nasze sztafetowe ekipy: Wolność i Szybkość w okrojonych składach ale się pojawiły reperentowane przez Tomka, Piotrka i mnie. Na miejsce przyjechaliśmy wspólnie z Krzychem, którym tym startem kończył regeneracyjną przerwę po Poznaniu i jednocześnie rozpoczynał przygotowania pod Bejrut. Zaraz za nami pojawili się Gosia z Alienem, oraz Paweł i Henio. Paweł - tydzień po Harpaganie - miał tylko kibicować, ale zdecydował się na szybki marsz z kijkami. Organizatorki: Ania i Iza uwijały się, starając się dopilnować wszystkiego.
A organizacyja po prostu SUPER. Trasa przygotowana i oznaczona dobrze (choć Krzychowi zdarzyło się z niej zboczyć na końcówce i o miasteczko zahaczyć), Wolontariuszy dużo na trasie; zaplecze sanitarne było; jedzonko, napoje - smaczne (Jurka nie mogłam odciągnąć od gorących kubków); i medali nie zabrakło, choć sporo osób zapisywało sie dopiero przed startem. Po doświadczeniach z Maniacką dychą człowiek zwraca uwagę na różne szczegóły - niestety.
Nawet pogoda dopisała - nie padało, było bezwietrznie praktycznie, w zasadzie ciepło. Trasa w lesie sympatyczna, sporo podbiegów, ale nie były wyjątkowo męczące; i trochę pływającego błota na ost prostej. Na tych trasach nie potrafię biegać szybko, ale lubię je. Po sztafecie i Szalonej Maryśce mam słabość, nawet jeśli nie udaje się biegać szybko.
Biegłam z Jurkiem - obiecaliśmy sobie, że biegniemy razem. Było kilka małych kryzysów (np.: "Mamo uszy mi zmarzły,nie biegnę dalej!") ale przebiegliśmy całość, większość za rękę (hihihi, co zrobić), nawet kilka osób wyprzedzić się udało. A na ostatnich metrach skubaniec dodał gazu, jak tylko błoto się skończyło i normalnie nie mogłam go dogonić, aż tętno podskoczyło mi do 200 ;-) na metę wpadłam chwilę za Jurkiem. Czekały na nas medale, pyszne ciacha, gorąca herbatka. Zdjęcia z medalami porobiliśmy, i trzeba było się zbierać do domu.
Maratończycy startowali 15 minut po nas i mieli do zrobienia 6 pętli. Ze znajomych biegł Jacek. Czołówka wyprzedziła nas na trasie. Kiedy odjeżdzaliśmy, ta właśnie czołówka (osoby z mniej więcej 1szej dziesiątki) kończyła 3cie okrążenie. Zdjęcia do obejrzenia: TU
Dodaje wyniki (Tomkowi i Piotrkowi niewiele zabrakło, żeby być w 1szej dziesiątce - 4 sekundy):
11 Tomek 00:32:40
12 Piotrek 00:32:42
31 Krzysiek 00:39:08
33 Alien 00:39:45
44 Gosia 00:42:41 K-10
48 Karola 00:48:03 K-12
49 Jurek 00:48:19
53 Henryk 00:50:46
55 Paweł 00:52:34
piątek, 23 października 2009
Walcząc z nudą
Posiadacze iPodów, nowszych telefonów Nokii są w uprzywilejowanej sytuacji bo mają już oprogramowanie do ściągania i subskrybowania podkastów. Pozostali mogą skorzystać z jednego z wielu programów stworzonych w tym celu (np. dobry polski Polcaster).
Z podkastów biegowych mogę polecić: The Running Shoe. Autor w opowiada ja zaczęła się jego przygoda z bieganiem (od muzyka palącego 2 paczki papierosów dziennie do rekordu życiowego poniżej 3 godzin), o metodach treningowych (np. jak zmniejszając liczbę treningów tygodniowo poprawił rekordy życiowe na wszystkich dystansach), o diecie, itp. Niestety od lutego nie wyszedł żaden nowy odcinek, ale jest tam tego tyle, że wystarczy na długo.
Zacząłem słuchac też: Phedippidations. Tematyka ciekawa i bardzo zróżnicowana, ale podkast jest nagrywany podczas treningów (!) i męczę się jak tego słucham, więc przestałem :-)
Przesłuchałem też kilka odcinków Runners Roundtable Podcast. Jest to dyskusja kilku osób o różnych aspektach biegania.
Ogólnie jest z czego wybierać, chociaż ja nie ograniczam się do tematyki biegowej. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie (polskie, zagraniczne).
czwartek, 22 października 2009
biegam, bo lubię?
środa, 21 października 2009
oficjalne zdjecia
Mocno się wzruszyłam oglądając - tym bardziej, że taką prezentacje z muzą zrobili dodatkowo... ciągle ... czasami jeszcze nie mogę uwierzyć, że to naprawdę zrobiłam. Dziwne.
Miłego oglądania :-)
poniedziałek, 19 października 2009
Toruń półmaraton
Półmaraton św. Mikołaja będzie moim pierwszym razem na tym dystansie (poza treningami) i u mnie w domku narodził się następujący pomysł, aby pojechac do Torunia w sobotę od rana. Pozwoli nam to zobaczyc miasto pierników i Kopernika, dostarczyc węglowodanów z ciasta piernikowego zamiast makaronów, przenocowac i pobiec. Niezbyt drogi nocleg można zapewne znaleśc może tu http://www.hotelewtoruniu.pl/24,fort_iv-pensjonat
Może ktoś do nas dołączy może byc miło i ciekawie
niedziela, 18 października 2009
jesienne porządki
Tu może się pochwale, że ubrania sportowe (górsko-biegowe) zajmują 4 szulfady z 8 jakimi dysponuję ;-) Pozbyłam się tymczasem koszulek na ramiączka, odłożyłam szorty, i powyciągałam długie spodnie, polarki i bluzy. Muszę się jeszcze dokopać do rękawiczek biegowych.
Kusi mnie, żeby te rzeczy Tchibo biegowe podpatrzeć i może jakieś leginsy ciepłe nabyć. Tylko muszę sprawdzić gdzie w Wawie są do kupienia.
Podczas wtorkowego truchtania przeprosiłam się z czapką i żałowałam, że mam na sobie tylko 2 warstwy. Wczoraj biegałyśmy z Agnieszką po tarchomińskich lasach i nie powiem - łapki to mi zmarzły. Czasy biegania na lekko minęły do wiosny! Ale tym samym powitałam sezon biegania jesienno-zimowego. Czas szortów na kilka miesięcy minął.
Zwolnienie tempa po Poznaniu wprowadziło mnie w nastrój zadumy pod tytułem: i co dalej? Jakie cele sobie wytyczyć? jakie plany z nimi powiązać?
Na razie, chwilowo - jestem zmęczona ściganiem się. Mam średnią ochotę na startowanie - tak tu i teraz. Nawet z zaplanowanych startów rezygnuję. za to szukam w głowie pomysłu na siebie i bieganie w kontekście zimy, i przyszłego sezonu.
i mam 2 konkretne marzenia:
- zejść na połówce poniżej 2 godzin - zostało do urwania 4 minuty (liczę, że do Wiązownej będzie to osiągalne)
- zejść w maratonie poniżej 4 i pół godziny. Cel na dziś to Dębno w kwietniu. Nie wiem czy to jest realne - bo do urwania prawie 20 minut. Ale pomarzyć nikt mi nie zabroni! :-)
Jeszcze nie mam pomysłu co zrobić, żeby to osiągnąć. Wiem, że jakaś choćby zgrubna, moja własna, rozpiska treningowa, jest mi potrzebna - jako mobilizator. Na razie jeszcze odpoczywam, ale niedługo się zbiorę i rozpiszę sobie bieganie jesienne :)
A jak u reszty nastroje biegowo-jesienne? mam nadzieje, że wszelkie obniżenia nastrojów dzięki temu, że biegamy, będą nas omijać.
btw a propos tarchmińskich terenów to trzeba Janka podpytać gdzie on tam po lesie biega (bo keciłyśmy sie wczoraj w kółko przez godzinę)
btw 2 Tomek powinien byc już po biegu w Uniejowie - ciekawe jak mu poszło.
czwartek, 15 października 2009
ruszyly zapisy na BiegNiepodleglosci
Dobry nius dla niebiegaczy: bieg jest też dla ROLKARZY i NordicWalkerów. Może się ktoś skusi.
Dystans: 10 km, limit czasu 2 godziny. Medale oczywiście dla wszystkich na mecie :-) opłata 30 pln. ROk temu biegło ok 5000 osób. Zapisy TU
z mojego Uniejowa zostały nici :-(
Tomek, uratujesz nasz honor i będziesz biegł? Jeżeli tak to może udałoby mi się chociaż na kibicowanie pojechać na chwilę...
niedziela, 11 października 2009
i po X PM ...
Zjechaliśmy etapami do Poznania w sobotę: ja z Dorotą, Krzychem i ich Kasią, Jacek z Madzią, Wiola z Dariuszem i Adamem. Jeszcze w sobotę udało się spotkac na poznańskiej starówce z Robertem, który debiutował, jego żoną oraz z Pawłem.
Wieczór u Ewci minął nam na śmiechu, dowcipach, i podsłuchiwaniu jak Adam przegląda się noca w lustrze. Ale wyspać się udało.
Rano szybciutko się zebraliśmy i na start, w umówione miejsce. Tu spotkaliśmy sie jeszcze z Anią (B&B), oraz z Michałem i Marysią (w wózku).
Pogoda - spisała się. Nie padało. Było zimno. Potem okazało się, że za zimno. Przynajmniej pod to w co się ubrałam. Trasa składała się z dwóch ok. 20 km pętli.
Ruszyliśmy z Jackiem razem, i tak trzymaliśmy się aż do 30 km. Nawzajem pilnowaliśmy tempa i tętna (Jacka) - przy czym jeśli chodzi o tempo to bardziej Jacek pilnował mnie niż ja jego. To chyba największy pozytyw tego biegu!
Na 14 km czekała na nas Madzia z kuzynką. Potem na 20 km były Ewa i Dorota. Od Ewy wzięłam żele nowe, i zażyczyłam sobie błyszczyk (hihihi). Dorota przebiegła się z nami spory kawałek wzdłuż Malty. Kiedy Jacek przyśpieszył, wolniutko: noga za nogą, biegłam dalej, ale jego plecy szybko zniknęły mi z oczu. Jedyne pocieszenie jakie miałam to fakt, że większość osób dookoła mnie już szła. I nie było problemem wymijanie ich nawet przy takim wolnym tuptaniu. nie przechodziłam już do marszu przy punktach. Czułam, iż skurcze czyhają na mnie i na moje łydki stąd wiedziałam intuicyjnie, że nie wolno mi przestać biec. Od 38 km fizyczny ból zaczęły mi sprawiać ramiączka koszulki, w której biegłam (nawet myślałam, że się poobcierałam i stąd ten ból, ale okazało się że nic mi sie stało, skóra idealnie gładka).
Siłą woli przebierałam nogami; panika, że skurcze sparaliżują nogi była ogromna; kolana krzyczały z bólu. Ostatnie metry lekko przyśpieszyłam. Więcej nie byłam w stanie wykrzesać. Na mecie - łzy w oczach - z radości - że już nie muszę biec dalej. Miałam naprawdę dosyć.
Krótkie podsumowanie jak nam się biegło:
Brutto | Netto | ostatnie 197m | |
Krzychu | 04:03:35 | 04:02:35 | 00:01:23 |
Adas | 04:10:32 | 04:09:29 | 00:01:00 |
Darek | 04:10:55 | 04:09:52 | 00:01:04 |
Viola | 04:23:34 | 04:22:31 | 00:01:02 |
Jacek | 04:44:52 | 04:42:40 | 00:01:03 |
Karola | 04:49:58 | 04:47:46 | 00:01:10 |
Organizacja imprezy OK, choć od 30 km nie było już izotoników do picia, tylko woda. i kolejki do depozytów dluuuugieeee. Za długie. szczególnie po biegu. Ale za to dużo kibiców na trasie. i muza pozytywnie grzejąca do biegania! + w tym wszystkim nasi prywatni kibice: Ewa, Dorota, Madzia - dziewczyny wielkie dzięki że w taką zimnicę chciało się Wam na nas czekać (a na mnie najdłużej) - buźka wielka! a dla kobiet na mecie róże oprócz medali.
Ten maraton to już nie był taniec. A jeśli taniec to zdecydowanie nie walc. W zgodnie z powiedzeniem, dla mnie on rozpoczął się po 30 km. Przypominał mi różę własnie: piekny kwiat, zapach jedyny w swoim rodzaju, ale trzeba uważać na kolce, bo łatwo można się zranić.
Na tą chwilę, tu i teraz - mam potrzebę zrobienia sobie dłuższej przerwy jeśli chodzi o bieganie maratonów. Do czasu kiedy zacznę biegać szybciej. Zdecydowanie szybciej. A to mi zajmie trochę czasu :-)
sobota, 10 października 2009
jutro Poznan biega ...
Jutro umowilismy sie wieksza grupa o 9tej, na godzinke przed startem.
Mamy biec razem z Jackiem. Przynajmniej zaczac i wytrzymac tak ok 30km. Ciesze sie z tego. Ciesze sie bardzo. Mamy wprawdzie nie gadac (hihihi). Ale bedzie duzo razniej.
Ewa bedzie na nas czekac razem z Biskupem na 20 km, i potem na mecie. Madzia na 7, 14 i potem tez na mecie.
emocje przedstartowe mocno wyczerpuja - padam. byle do jutra. do 15stej :-) mam nadzieje !
Trzymajcie kciuki! Przydadza sie!
czwartek, 8 października 2009
jesienne starty po taniości
Zauroczona (eliksirem zapomnienia chyba głównie;-) ) Wesołą Stówką planuje na koniec października poruszać się, na trudnych ścieżkach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, gdzie odbędzie się Maraton w Starej Miłośnie. Atmosfera piknikowo-rodzinna. Bieg zdecydowanie kameralny.
Start - 24 października o godz. 10.00. Zapisy - na stronie.
Miejsce: Warszawa-Wesoła, os. Stara Miłosna
Zgłoszenia: do 20 października 2009
Forma: bieg maratoński w terenie leśnym, na pętlach. Dodatkowo - bieg towarzyszący na dystansie 1 pętli (tzw. minimaraton). 1 pętla to ok. 7km. Ta jedna pętla mi pasuje :) hehehe i tak jak znam życie, będę po niej zmasakrowana :-)
Mamy z Jurkiem już numery startowe 103 i 104 (numeracja na 7km rozpoczyna się od 101 ...) :-)
niedziela, 4 października 2009
przyłapałam się!
tak wyszło, że dziś rano wsiadłam w auto i z Krzychem pojechaliśmy do Złotorii, pod Toruń, na połówkę. Miałam (w zasadzie mam dalej) dużo wątpliwości czy ten start w kontekście innych planowanych biegów w najbliższym czasie, nie spowoduje zbytniego przemęczenia organizmu. Ale finalnie się zdecydowałam. Po następnej niedzieli dam znać czy wątpliwości były słuszne ;-) oby nie ...
a sam bieg odbywa się co 2 lata - kameralny (startowały 83 osoby finalnie), ale dobrze zorganizowany :-) niczego nie zabrakło i osobom organizującym należą się duże brawa!
Medali nie zabrakło, jedzenia i picia - też nie :)
chciałam pobiec lajtowo...spokojnie. w granicach Radzymina (2:11), lub może ciutkę wolniej nawet.
trasa biegu w 2/3 biegnąca lasem. Sporo podbiegów, trochę piachu (profil trasy widoczny obok). Bieg mnie wykończył. Wystartowałam zbyt szybko. Ewidentnie. Każda kolejna piątka była delikatnie wolniejsza od poprzedniej, jedynie na ost km wykrzesałam odrobinę sił do przyspieszenia. czyli zero dobrego rozłożenia sił.
Ale co tam - idelanie ze strategicznego punktu widzenia nie było; patrząc po rezultatach: dla mnie re-we-la-cyj-nie. Czas na mecie 2:04:16. Karola ze Złotorii wyprzedziła tą z Tromso o ponad minutę :-) Wynikiem zrobiłam sobie niespodziankę. Dodatkowo załapałam się na II miejsce w kat K30 (nie bylo kobiet zbyt dużo) i z pucharem wróciłam do domu.
Krzychu też wybiegł nową życiówkę wpadając na metę w 1godz41min :-) nieźle, co?
Dosłownie kilka fotek: TU
piątek, 2 października 2009
czarne chmury czyli jesien
jejq - pierwszy raz od bardzo dawna zmarzłam podczas biegania. i od razu zaczęłam myśleć jak to będzie zimą? i nie mogłam sobie przypomnieć jak to było poprzedniej zimy. a jak już sobie przypomniałam bieg dookola zoo to aż mnie dreszcze przeszły. niby mam gdzieś w głowie zaszyte, że przyjemniej się biega jak chłodniej niż jak cieplej.
nic to - trzeba wyciągnąć z szafy długie spodnie, dokopać się do rękawiczek, i starać się pamiętać jak to ciężko było biegać w upał ;-)
czwartek, 1 października 2009
Największa masówka w stolycy
Medale nietuzinkowe, trasa nie za długa (10km), i pogoda powinna byc dobra do biegania (chłoniej niż podczas Ekidenu, i bez opadów w odróżnieniu od biegania dookoła zoo). i koszulki w pakiecie całkiem całkiem:-)
Można by się spotkać jakoś przed startem na chwilkę i może po. Co Wy na to?? Tylko "po" to trzeba by się umówić w jakimś konkretnym miejscu bo ludzi będzie sporo, np pod ambasadą Hiszpanii. Będę z Jurkiem. Może Ulę się uda namówić na pokibicowanie.