czwartek, 22 października 2009

biegam, bo lubię?

No cóz, nadal nie jestem tego w stu procentach pewna. Najbardziej w bieganiu lubię moment, kiedy bieg sie kończy :) czyli przekraczanie mety na zawodach czy wchodzenie do domu po skończonym treningu, no i oczywiście aspekt towarzyski biegania, o medalach nie wspominając:) Niemniej, pomimo braku spektakularnych wyników, nadal zamierzam biegać! :) Najświezsza przyczyna moich ostatnich treningów (a i owszem, były takie! może nieregularne, ale były:)) na zdjęciu po prawej (na kazdym z moich ostatnich biegów treningowych przed oczami mialam nie zadną metę, ale to spiczaste cudo:)). Jutro jadę na Matterhorna 4478 m n.p.m. i jak nie wejdę to znaczy, ze za mało biegałam (tylko zła pogoda moze być jeszcze usprawiedliwieniem) :)))

4 komentarze:

  1. Aga! Co tam pogoda! (Pół)maratończyk się nie poddaje :-)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Kasiu! Będę walczyć do upadłego (nie brać dosłownie!):)))

    OdpowiedzUsuń
  3. AGA!!! nie wiem jak dam rade zniesc tydzien caly z zacisnietymi kciukami - ale nie widzę opcji innej!!! POWODZENIA!! Pokaz slązakom jak biegacze smigają w skale! i przywieź tysiące niezapomnianych wrażeń!

    OdpowiedzUsuń
  4. Górka robi wrażenie!
    Chociaż bieganie to też ostatnio sport ekstremalny :-)

    OdpowiedzUsuń