wtorek, 30 marca 2010

Ekiden Maj'10

Odezwa! Narodzie coby nie pozwolić jajkom ostygnąć i żurkowi skwaśnieć, trza rozpocząć przygotowania do Ekidena. Jak wiecie odbędzie sie "Un" dnia 9 maja na Polach Mokotowskich we Wsi Stołecznej. Proponuje znowu wystawić druzyny jak i w ten wickend. Rożnica jest to ze sztafeta składa sie z nierównych odcinkow 5-10-5-10-5-7.195, czyli 6 zmian. Moja kierowniczka tez jest chetna a zatem moze dotychczasowi kapitanowie, którzy mam nadziej dalej zechca pełnić swe dumne role, niech rozwina sztandary, rozpoczna zapisy i jedziemy. My z Kierowniczka Lila w jednej sztafecie, moga byc Slimaki :D ja na 10km.

A tak na serio, to robi sie goraco i powoli ludzie zbieraja chetnych do sztafety. Mnie kusi tez IM2010, ale dzielnie czekam na decyzje gremiow opiniodawczych, bo jestem tradycjonalista :)

Dzieci na start

Kochani, w maju a konkretnie 22go o godzinie 13:00 organizujemy maly "wieloboj" dzieciecy. Wiem ze macie sympatycznych mlodych sportowcow w swoich rodzinach i moze ich to zainteresuje. Bedzie limit 30 uczestnikow ze wzgledu na czas i miejsce.Tutaj znajdziecie wiecej informacji i bierzacy status imprezy

poniedziałek, 29 marca 2010

po niedzieli

jak było w niedziele to wszyscy dobrze pamiętamy jeszcze. Było ZA JE FAJ NIE :-)
ode mnie szczególne podziękowania dla Agnieszki i Bartka za obsługę foto na trasie (Bartek dodatkowo robił też za magazyniera i głównego logistyka) oraz dla Zdzicha ("a wszystko to ... tra la la" :P) za wierne towarzystwo na trasie. i dla całej Reszty Ekipy, że po raz kolejny się wspólnie bawiliśmy na trasie tego samego biegu: bo lubimy ;-)

zdjęcie (od Jarka) - tuż po półmaratonie ... Bartek się nie zmieścił na zdjęciu (koło od roweru widać tylko)

ZAWSZE MOGĘ POBIEC WOLNIEJ

Właśnie udało mi się zrobić życiówkę we wczorajszym półmaratonie. 2:37:11, tak wolno jeszcze nigdy nie biegałem… W tym czasie "posiadłem wiedzę" na temat właściwego ułożenia skrzydełek do biegania i do latania, przyswoiłem sobie wyczyny agenta Stirlitza w Berlinie, nasłuchałem się na temat pośladków wyprzedzających nas facetów w rajtuzach i na temat facetów w ogólności, w tym możliwości ich percepcji czego w życiu im potrzeba i wiele, wiele innych prawd, o których nie miałem zielonego pojęcia. Nie ukrywam, że miałem chwile zwątpienia, a to starałem trzymać się nieco na uboczu, ale i tak koszulka mnie zdradzała, innym razem
próbowałem oderwać się od peletonu, ale po chwili i tak wracałem pokornie. Na koniec dałem się wkręcić w finisz, mając cichą nadzieję, że nikt mnie nie zauważy i jakoś przemknę przez tę metę. Jak widać były to płonne nadzieje.

Zobaczymy jak będzie następnym razem…

ZDJĘCIA

Zdjęcia: sztafety, półmaraton i znalezione w internecie

niedziela, 28 marca 2010

5x5x5

wczorajsze sztafety to impreza jakie lubię :-) i śmiało dodam, że w zasadzie wszystko dopisało.
Pogoda - nie za ciepło, i wystarczająco zimno; trasa ładna widokowo (choć nie było specjalnie strategii biegowych na rozglądanie się); fotoreporterzy i kibice - ci nasi - lojalni, i dzielni bardzo (bo im to było zimno!); oprawa - niczym na meczu - flagi prezentowały się idealnie na wietrze; koszulki dzięki, którym łatwo było nas wypatrzeć w tłumie (jeden zawodnik z drużyny Szybkość się wyłamał - nieładnie); medale, których starczyło dla wszystkich (hihihi); najweselsze nazwy drużyn: Ulotność, Ciekawość, Przyjemność, Szybkość, Wolność; a w tych drużynach zawodnicy tacy - jakich można by sobie wymarzyć: każdy dał z siebie wszystko, każdy biegł na maksa a finisze lewym pasem mieliśmy ... dużo szybsze od innych (cóż zrobić, wystarczy wiedzieć, którym pasem biegać i starać się nie roznieść barierek:P)
Po tak udanych startach nasuwa się jedno pytanie: czy robimy powtórkę z rozrywki na majowym Ekidenie??
specjalnie podziękowania dla moich współtowarzyszy z drużyny
WOLNOŚĆ: Arka, Michala, Mikołaja, Tomka - chłopcy (panowie???) Wam dałabym się na każdy bieg namówić! :-) Jesteście naj lep siej si :-) hihihi
 
Posted by Picasa


MOTYLKI, ANIOLKI na mecie Pólmaratonu Warszawskiego

sobota, 27 marca 2010

5x5


Było wspaniale! Dzięki WSZYSTKIM za udaną zabawę ;-)

piątek, 26 marca 2010

dress code

na sobotę: niebieskie koszulki na górę, dół do wyboru z preferencją na coś w czerni :P
na niedzielę: niebieskie koszulki (jeśli ktoś nie zdąży wyprać będą przyjemnie przepocone po sobocie) + białe leginsy (kto nie ma - niech da znać) + piękne, uszyte przez Kasię spódniczki + skrzydełka
niedzielny strój dotyczy oczywiście wróżek, ale wiem, że Kasia przywozi ze sobą spódniczkę więcej, a Natalia ma mieć kilka zapasowych skrzydełek, więc gdyby któryś z naszych biegaczy się zdecydował przebrać - jest w co ;-)

pełna dowolność co do butów i okryć głowy :P

środa, 24 marca 2010

1sze zmiany sztafet ????

mam pytanie: kto biegnie w 1szych zmianach sztafet? ;-) tak sprawdzam czy będę miała się pod kogo podczepić... jakis zając by się przydał :)

wtorek, 23 marca 2010

Zdjęcia z Półmaratonu Ślężańskiego

Jeszcze trochę znalezionych zdjęć

my tu gadu gadu ...

a do sztafety zostalo ... 4 dni ;-) do biegu wróżek i wróży 5 :)

Jak forma i przygotowania? jak nastroje? U mnie jest jeszcze kilka koszulek sztafetowych do odbioru (mam na myśli niebieskie koszulki Biegam Bo Lubie): gdyby ktoś miał ochotę
wejść wcześniej w posiadanie swojej proszę kontakt. I czekam na info od kapitana gdzie i o której się spotykamy w sobotę (po za tym, że na pasta party u Edit)

A co do niedzieli to chyba jakąś większą naradę musimy zrobic: jaki dress code, makijaż etc ;-)
Dorzucam jeszcze linki do mapek:
- Trasa sztafety
- Trasa półmaratonu

poniedziałek, 22 marca 2010

Półmaraton Ślężański

Półmaraton Ślężański 2010 przeszedł a raczej przebiegł ;-) do historii. Trzeba powiedzieć, że nie taki diabeł straszny jak go malują! Ja, Natalia i Karola z uśmiechami wpadaliśmy na metę. Każdy zadowolony z pokonania tej niełatwej trasy w bardzo dobrej formie. Napis na koszulce: Biegam bo lubię, niejednego wyprzedzanego, szczególnie na ostatnich kilometrach, prowokował do uśmiechu. Pogoda dopisała. Było cieplutko i wiosennie. Aż przyjemnie się biega w takich warunkach: wreszcie na krótko, po długiej, mroźnej i śnieżnej zimie. Mieliśmy tylko obawy czy aby na Tąpadłach nie zastaniemy lodu, całe szczęście jednak, że parę dni ciepłych i słonecznych skutecznie go wytopiły.
Następnego dnia mieliśmy jeszcze na tyle sił, że zdobyliśmy Wielką Sowę - chyba jednak za mało było nam podbiegów ;-). Za rok na pewno nie odpuścimy tego biegu. A i innych również będziemy namawiać!
Zdjęcia tutaj.

piątek, 19 marca 2010

Sto lat Mikołaju :))

Mikołaju, w Twoje święto życzymy Ci wszystkiego, co dla Ciebie najlepsze i najważniejsze :) Kolejnych kilometrów pokonywanych w szczytowej formie, z uśmiechem nieznikającym z twarzy od startu do mety. Przyjemności z pokonywanej drogi, radości ze wspólnego doświadczania, zdrowego niezaspokojenia w wyznaczaniu następnych celów/etapów/marzeń :) ... nie tylko na ścieżkach biegowych :) uściski urodzinowe!!

środa, 17 marca 2010

salomon trail running 2010

Rusza od marca cykl imprez Salomon Trail Running. 2 z 10 imprez biegowych będą rozgrywane w Warszawie (lub okolicach):
25 kwietnia 10 km na choszczówce i 13 czerwca 12 km w Kampinosie . Nie ukrywam że sie zastanawiam nad startem w obu tych biegach. Limit jest 280 osób, dystanse krótkie w miarę. Może ktoś jeszcze się skusi :-)

wtorek, 16 marca 2010

Maniacka Dziesiątka 2010

Poznań zdobyty! Świetny bieg zarówno pod względem organizacyjnym jak i taktycznym.
Praktycznie żadnych kolejek do depozytu i po odbiór rzeczy. Gorąca woda pod natryskami. Wszystko przeprowadzone bardzo sprawnie. Co prawda medale może nie takie piękne jak przed rokiem, ale też niczego sobie. I najważniejsze -starczyło dla wszystkich. Udało mi się nawet załapać na srebro!
Biegło się wspaniale. Początek spokojny i podkręcanie tempa w miarę upływu kilometrów. Po piątym prawie w locie, kiedy to miałem wrażenie, że inni stoją w miejscu. A na mecie czułem, że mam znaczny zapas sił. I najważniejsze: Natalia była niesamowita. I też druga piątka w jej wykonaniu była szybsza. W przyszłym roku na pewno nie odpuszczę Maniackiej!
Więcej zdjęć tutaj.

poniedziałek, 15 marca 2010

wreszcie w domu, szpital opuszczony

dziękuję Wszystkim za słowa otuchy. Przydadzą się, bo jestem w tym momencie zdołowana nową rzeczywistością kaleki.

Edzia, spoko :) w sumie nie mogłam się doczekać wyjścia, ale teraz, gdy tak sobie leżę w łóżeczku, zaczynam tęsknić za tym magicznym czerwonym przyciskiem i przybywającymi ku odsieczy pielegniarkami :) na nodze mam łuskę gipsową - czyli zaczyna się pod kolanem i zakrywa łydkę, piętę i stopę. To się trzyma mojej nogi cienkim bandażem. Właśnie przed chwilą tę łuskę lekko zmodyfikowałam obcęgami, żeby mi nie wżynała się w jedną w zaszytych ran i za cholerę nie potrafię z powrotem zawinąć tego bandażu jak był. jutro będę próbowała ponownie, dzisiaj nie mam już siły...

co do Kieratu, to powoli oswajam się z myślą, że oddam pałeczkę liderki "na wytrwałość" Czeszkom...

niedziela, 14 marca 2010

Na biegu w Falenicy

Obudziłem się rano, ubrałem się i zjadłem śniadanie. Mama zawiozła mnie do domu Michała skąd miałem pójść na bieg (razem z Michałem). Dokończyłem z Michałem robić medale za bieg Wawerski Kros, i poszliśmy na bieg. Zarejestrowaliśmy się w szkole. Była ładna pogoda. Startuje grupa na 9.900 Km.Moja grupa za pięć minut. Biegło się znacznie lepiej niż ostatnio.
Po przybiegnięciu na metę musiałem zaczekać na Michała.
Gdy Michał przybiegł nalałem Mu kilka ml. herbaty miodem (resztę ja wypiłem).
Później tylko rozdaliśmy medale za WK, i czekaliśmy na mamę...

sobota, 13 marca 2010

do wszystkich wróżek !


Drogie wróżki!



Nasze spódniczki wróżkowe są już gotowe. Cała masa tiulu!


Załączam fotkię :-)


Pozdrowienia po operejszyn

Tak, moi drodzy, w końcu to się stało. W piątek byłam pod nożem, właśnie leżę sobie w szpitalu i dochodzę do siebie. Na szczęście nie musieli przewiercać moich kości na wylot, ani wyjmować ścięgna pod kolanejm, żeby potem przez te dziurki przewiązać. Mam tylko dwie malutkie tytanowe śrubki w kostce i gites :) Regeneracja przewidziana na 3 miesiące. Po zakończeniu operacji (byłam przytomna) zapytałam o Kierat :) Chirurg polecił rozmowę z kapelanem, który ma licencję na cuda, ale zainteresowany zapytał dokładnie kiedy to jest. Kiepsko to widzi, ale wszystko zależy od natury i jak szybko się zregeneruję. Mam nadzieję, że szybko. Aha, kości mam tak twarde, że te śrubki, które zazwyczaj wbijają młotkiem (tak, słyszałam ten dźwięk na moich kościach), musieli wwiercić wiertarką (tak, słyszałam ten dźwięk na moich kościach).
Pozdrawiam i powiadam: cieszcie się tym, że biegacie ;))
Dorota

środa, 10 marca 2010

Ostatni bieg w Falenicy

*
W tą sobotę (13.03) odbędzie się ostatni bieg w Falenicy.
*
Zapraszam wszystkich ma bieg!!!
*
Osoby szczególnie oczekiwane na biegu : Edytka, Arek, Michał i Mikołaj.
*

Chuck Norris skończył 70 lat

W dniu urodzin Chucka Norrisa nie sposób nie przypomnieć kilku faktów z jego jakże bogatego życia sportowego. Otóż, ten znany aktor podobnie jak my umiłował sobie dyscypliny biegowe.
Swoje maratony biegał jednak do tyłu, żeby dać sznsę zawodnikom z Kenii.
W 1979 roku Chuck Norris został pierwszym Murzynem, który wygrał maraton nowojorski.
Do ciekawej sytuacji doszło kilka lat później - siła jego biegu podczas bostońskiego maratonu zmieniła kierunek ruchu Ziemi. Bo Chuck Norris biega tak szybko, że gdy robi pętelkę dookoła świata sam klepie się po plecach na zachętę. Jednak najważniejsze jest to, że podobnie jak my ;), Chuck Norris nie biega dla czasu, to czas biega dla niego....

Trening wokół Ślęży: kolejne okrążenie

A miał być taki spokojny weekend. Jeszcze pięknego niedzielnego poranka nic nie wskazywało na to, co za chwilę miało się wydarzyć. Nagle, tuż po ósmej, zapadła niespodziewana decyzja: szkoda dnia - JEDZIEMY DO SOBÓTKI!
Szybkie śniadanie. Łyk herbaty. Pakowanie. Buty - są, ciuchy - są, izotoniki i batony - spakowane. W drogę!
Pogoda była wspaniała i z każdą chwilą po nocnych mrozach robiło się cieplej.
Dotarliśmy na miejsce przed czasem. Przy stadionie zbierała się powoli grupka biegaczy...i biegaczek, znacznie więcej osób niż przed tygodniem. Przebraliśmy się w aucie, bo ktoś rzucił hasło, że szatnia jeszcze zamknięta - czego pewnie nikt nie sprawdził, bo gdy skończyliśmy, wyszła pani i zapytała dlaczego nie wchodzimy do środka :). Tym razem, po ostatnich doświadczeniach, mimo temperatury poniżej zera, ubraliśmy się trochę lżej. I całe szczęście!Minęła jedenasta. Krótka rozgrzewka. Pamiątkowe zdjęcie. Ruszamy. Ekipa jak zwykle nawiedzona, część ostro ruszyła z kopyta. My tym razem wolniej - przecież to tylko trening!
Z nami do zabezpieczania tyłów "zostały" jeszcze dwie dziewczyny. Beata, która biega od baaardzo dawna i w tym roku planuje start w DWUNASTU maratonach (pierwszy za 2 tygodnie w Rzymie, potem Dębno, Hamburg...) i co tam te 58 lat (na zdjęciu obok Natalii)! I Karolina, dla której był to debiut na trasie półmaratonu (dotychczas max. do 10km), i która swoją przygodę z bieganiem rozpoczynała przed siedmioma miesiącami: rzucając palenie i ważąc 30 kg więcej! Byliśmy pełni podziwu. Oczywiście nie macie chyba wątpliwości, że obie dotarły do "mety".
Biegliśmy znacznie spokojniej niż ostatnio, bez niepotrzebnej zadyszki i doskonale sprawdziła się zasada, że biegacza poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy ;). Na Tąpadłach byliśmy półtorej minuty później niż ostatnio a i tak pozwoliło nam to pokonać całą trasę szybciej o średnio 2 sek/km! Oczywiście bez żadnego przyspieszania na końcówce! I co ważniejsze samopoczucie po skończonym biegu było znacznie lepsze niż przed tygodniem. I tak trzymać! Sami przekonaliśmy się o tym, że nie należy dać się na początku ponieść owczemu pędowi, tylko rozpocząć spokojnie a i tak wynik będzie lepszy. Sprawdziła się cała książkowa teoria! Takie treningi są doskonałą nauką poznawania siebie.
Zdjęcia z treningu i jeszcze kilka fotek.

niedzielne Eko

nie wiem jak innym minął weekend i czy biegowo wogóle, ale mi udało się dotrzeć na start ekoMaratonu i pobiec wspólnie z Edit, Gosią i reszta ekoMaratończyków. Miałam biec na dziko, ale Siulka mnie wypatrzyła i dała mi numer w ostatniej chwili. i znowu tak misternie zaplanowane piractwo się nie udało:P Powiem tylko tyle: takie bieganie właśnie lubię: pogoda idealna (może podłoże do biegania nie koniecznie, z tego co widziałam czołówka biegła w kolcach.. albo w takich butach niczym baletki), brak jakiejkolwiek presji, dystans nie za długi, współtowarzystwo - same znane i lubiane mordki. Może zabrakło trochę tradycyjnych pogaduszek (ale to z powodu tempa a nie braku ochoty na rozmawianie). i finisze tego dnia zasługiwały na duże brawa: Gosia, Edit, Dorotka (te końcówki widziałam osobiście) - dziewczyny spisały się na medal i brawa ogromne!!! Walka do końca! nasi ścigacze też spisali się bardzo dobrze (Wiola, Krzychu, Dariusz, Adam) - ale nie było mi dane tego zobaczyc - buuu ;) zdjęć jest oczywiście wiecej: TU

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień kobiet i HARPAGAN

Chyba z okazji dzisiejszego Święta wszystkich KOBIET organizatorzy "HARPAGANA", największej imprezy biegowo, marszowo, rowerowo-orientacyjnej w której startuje prawie 1000 uczestniczek i uczestników rozpoczęli przyjmowanie zapisów.
Po kilku godzinach są już 63 zgłoszenia. (http://www.harpagan.pl/rajd/?page=aktualnosci)
Życząc wszystkim koleżankom wszystkiego najlepszego w dniu ich święta, zapraszam do spędzenia miłego wekendu 16-18.04 2010r. Tym razem orientacyjnie trasy są trochę trudniejsze, natomiast górki zdecydowanie niższe niż na "Kieracie".
W ramach prezentu załączam zdjęcie pięknego małego jeziorka "Bagienka" z trasy jednego z "Harpaganów".

niedziela, 7 marca 2010


W tym roku brakuje w zaliczonych:

ZimNaR (7x6)
Bieg Chomiczowki (15)

ale z drugiej strony gdyby wszystkie spisywac za 2009 to by sie podwoila lista :)

czwartek, 4 marca 2010

wiązowna - zdjęcia

Są już zdjęcia robione przez Agnieszkę :-) Miłego oglądania :)
Kierat wbrew nazwie to bardzo miła imprezka. Trasa zawsze ciekawa, orientacyjnie nie za trudna (ale zgubić się można). 30 godzinny limit pozwala na chwile relaksu (tu na zdjęciu w knajpie nad żurkiem z kiełbaską i jajeczkiem).
A do tego widoki wschodu słońca z Turbacza na Tatry o 3 rano - bezcenne.
Na sen najlepsza jest motywacja ( i dobre towarzystwo).
A najważniejsze aby skończyć to nie spóźnić się na start więcej niż godzinę.
P.S. Coś te zdjęcia nie chcą być tam gdzie ja chciałbym je umieścić.

Skrzydełka


Oczekiwane przez wszystkich: SKRZYDEŁKA
Trzeba je tylko dobrze zamocować...aby nie "odleciały" ;)

wtorek, 2 marca 2010

Półmaraton Ślężański c.d.

Natalia podjęła decyzję: pobiegnie Półmaraton Ślężański!
Już jest o tym głośno w internecie ;)

Kierat 2010 - zapisy ruszyły

Ruszyły zapisy na VII Ekstremalny Maraton Pieszy - Kierat 2010. formularz zgłoszeniowy. Impreza godna polecenia - ja już nie mogę się doczekać. Karola planuje pójść - ktoś jeszcze jest chętny na 100km spacer po górach, pagórkach i lasach Beskidu Wyspowego?

poniedziałek, 1 marca 2010

Zbyt szybka samotność

No i jak mowia coby pisac to trza pisać, bedzie to opowieść w ktorej napisałbym o tym jak prawie pojechaliśmy do Lublina, ale wszyscy beda sie z nas śmiać i dlatego nie napisze o tem, jednak wiada wszem i wobec ze bylismy juz blisko :) Napisałbym o tym jak chciałem zrobic dobry wynik, ale nie napisze bo beda sie smiac ze przemaszerowałem znaczna czesc tych zawodow. Napisałbym o tym ze bardzo mi zaimponowali wielcy biegacze ze Szklarskiej Poręby, ale nie napisze bo klamac nie wypada, a jak ja tyle lazlem a oni mnie cmykneli o 5 minut, to mi to nie imponuje. Napisze o tym jak przybylem do Wiazowny, bez numerkow, przy ponoc zamknietym biurze... w tloku spotkalem Karole, ktora ledwo mnie poznawszy w tym tloku wykrzynela "Numerki dalam Lili", nastepnie w warkoczyku kolejki toaletowej ujrzałem Zdzicha, ktory zlapany w diatryb dysputy z Pawlem, usmiechnal sie do mnie... sami wiecie, usmiech w toalecie, a raczej przed jej drzwiami. Pomyslalem "Niezle, jeszcze nie wystartowalem a juz czuje sie jak "odmieniec"". A potem to juz bylo zle, gdzies mnie zostawila Lilka i uciekla do tylu, wyprzedzilem polowe znajomych przed polowka, a potem oni mnie znow wyprzedzili. Szedlem sobie spokojnie wystawiajac buzke do slonka, a tetno nie chcialo spasc ponizej 140. No coz jak sie maszyna rozgrzeje to jest kiepsko. W koncu minal mnie pacemaker na 1:45, na jakis km przed meta i sie wkurzylem. Pobiegłem i byl super posilek, jak bym wiedzial ze taki dobry to bym nie spacerowal tylko pobiegl. I wlasnie to nasuwa mi takie spostrzeżenie ze dobrze jest wiedzieć co dobrego jest na mecie a nie rozwazac wlasciwie ze mi sie nie spieszy... do koryta zawsze się spieszy.

co z tym klikaniem?

Nie wiem czy Wam tez się tak robi? Od jakiegoś czasu jak sie loguję do bloga to przy wyświetlanie strony bloga i postów ciągle mi się strona próbuje połączyć z kontem, albo gdzieś zalogować (nie wiem tylko dokąd). Czy u Was tez się tak robi?
Nie pamiętam kiedy sie takie coś zaczęło - ale chyba jakoś na początku roku.
Czy moze ktos coś podpowiedzieć?

XXX Półmaraton w Wiązownej

nim się wypowiedzą po kolei wszyscy biegnący i nie tylko jak było ;-) wrzucam na szybko fotki

a było naprawdę przesymaptycznie przede wszystkim, pogoda dopisała, towarzystwo w doli i niedoli także :-)