niedziela, 28 marca 2010

5x5x5

wczorajsze sztafety to impreza jakie lubię :-) i śmiało dodam, że w zasadzie wszystko dopisało.
Pogoda - nie za ciepło, i wystarczająco zimno; trasa ładna widokowo (choć nie było specjalnie strategii biegowych na rozglądanie się); fotoreporterzy i kibice - ci nasi - lojalni, i dzielni bardzo (bo im to było zimno!); oprawa - niczym na meczu - flagi prezentowały się idealnie na wietrze; koszulki dzięki, którym łatwo było nas wypatrzeć w tłumie (jeden zawodnik z drużyny Szybkość się wyłamał - nieładnie); medale, których starczyło dla wszystkich (hihihi); najweselsze nazwy drużyn: Ulotność, Ciekawość, Przyjemność, Szybkość, Wolność; a w tych drużynach zawodnicy tacy - jakich można by sobie wymarzyć: każdy dał z siebie wszystko, każdy biegł na maksa a finisze lewym pasem mieliśmy ... dużo szybsze od innych (cóż zrobić, wystarczy wiedzieć, którym pasem biegać i starać się nie roznieść barierek:P)
Po tak udanych startach nasuwa się jedno pytanie: czy robimy powtórkę z rozrywki na majowym Ekidenie??
specjalnie podziękowania dla moich współtowarzyszy z drużyny
WOLNOŚĆ: Arka, Michala, Mikołaja, Tomka - chłopcy (panowie???) Wam dałabym się na każdy bieg namówić! :-) Jesteście naj lep siej si :-) hihihi

8 komentarzy:

  1. Było super! Przy takim dopingu to biegło z Przyjemnością. Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę. Szczególne podziękowania dla Karoli za zachętę do biegania i za wspólny bieg w sobotę:P i dla Edit dzielnej kapitanki naszej wspaniałej drużyny:)
    Co do następnej sztafety, to ja bardzo chętnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosia, szkoda ze Cie nie bylo z nami w niedziele !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie trza sie zapisac na ekiden, poprawic wyniki,(o ile sie da bo dystanse sa rozne), bedzie cieplutko i fajnie. Ja sie zglaszam, pewnie moja dyrektorka tez, ona szybka jak cholerka. Od razu mowie ze chcialbym pobiec na 10km bo mam zyciowke do poprawienia, żenujące 47:35 wiec nie powinno byc klopotu

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe zenujące 47 min ;) a to masz poczucie humoru :) zazdroszczę Wam ekidena, ja niestety wtedy prowadzę zajęcia a moja pierwsza w życiu sztafeta wpisała się wielkimi literami w moją pamięć. zresztą jak i półmaraton warszawski :) umierać ze śmiechu a nie zmęczenia - oby tak częściej :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. tak ja tez umieralem ze smiechu, jak zobaczylem wyniki. Inna sprawa ze nastepnym razem trza sie umowic czy robimy sobie jaja czy biegamy :) inaczej Dzidek nas zameczy relacjami o podtekscie seksualnym

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozochocona wydarzeniami minionego weekendu zglaszam swoj akces do kolejnej sztafety. Z Przyjemnoscią potupcze,a jesli w reprezentacji "B.B.L." to juz sama przyjemnosc :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też mam chrapkę na Ekidena, oczywiście z bieganiem na rekordy :)
    A co do półmaratonu to my byłyśmy umówione na heppening, ale widać Rafał też chciałby skrzydełka następnym razem :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też mam chrapkę na Ekidena, oczywiście z bieganiem na rekordy :)
    A co do półmaratonu to my byłyśmy umówione na heppening, ale widać Rafał też chciałby skrzydełka następnym razem :))

    OdpowiedzUsuń