sobota, 19 maja 2012

Marzeń ciąg dalszy

Dzisiejszy całodzienny spacer po szlakach naszych pięknych Tatr Wysokich, dał mi sporo czasu na pomyslenie.... o planach biegowych na następny rok....
Jest już Wiazowna której Trzymam się niczym kotwicy. I może się okazać że to nie będzie polowka. Może się skończyć na 5km... Ale bedzie to Wiazowna ...
Stesknilam się trochę za Haczykami. Ich pasja biegowa naprawdę udziela się mocno innym... I stąd pomysł aby zaplanować start w maju i Opolu. Przy okazji maratonu mają tam też połówke... I jeśli formy na cały by jeszcze nie było zawsze można przebiec 21k...
Ha, czyli juz 2 pozycje na nowy rok w kalendarzu biegowym są.
Tymczasem rozkoszuje się tym że plan jest. I czekanie staje się od razu łatwiejsze :-)

środa, 25 kwietnia 2012

Trzeba mieć marzenia....

Niby nie ma jeszcze nawet połowy 2012, i może ktoś pomyśli że mnie pogielo, ale .... Będąc w takim mieście jak Boston, tydzień po maratonie, nie można nie ulec marzeniom biegowym. I ulegam...stawiam stopę na linii bostonskiej mety, i się rozmarzam.
I myślę co fajnego można by pobiec w 2013 :-)
... nie ma obaw , nie planuję maratonu w Bostonie (wg limitów to muszę do emerytury poczekać).
Ale może by otworzyć sezon we Wiazownej??? Byłaby motywacja coby zimy nie przespac. Prawda?? A biegało się zawsze we Wiazownej z emocjami... Normalnie aż bym się chciała juz zapisać....
od pomysłów co dalej, i co jeszcze, głowa mi się przegrzewa.
Najważniejsze ze juz dziś, juz teraz czuje ze to bedzie dobry biegowo rok. 2013 :-)


sobota, 7 kwietnia 2012

Relaks na plaży

Z Karolą i dziećmi spędzamy święta nad morzem w Karwi, zatem wykorzystałem okazję żeby zmienić scenerię do biegów z wiślanej na morską. Po krótkim spojrzeniu na warunki pogodowe za oknem zdecydowałem się na kostium kąpielowy z gore-texu i polaru oraz klapki w których ostatnio biegłem w Skorpionie w śniegu po kolana. Przedzierając się przez tłumy turystów i dywan ręczników szczelnie pokrywający plażę w końcu dotarłem do morza, które było tak nagrzane wszechobecnym słońcem że z obawy przed oparzeniem nie zdecydowałem się na kąpiel. Postanowiłem zatem ruszyć w kierunku skąd nadlatywała orzeźwiająca bryza (stopniowo osiadając na moim kostiumie), czyli na zachód. Biegło się całkiem nieźle (widocznie od gorąca piasek się utwardził). Wzdłuż brzegu rósł las, który czasem wchodził na plażę w postaci zwalonych drzew (albo plaża do lasu). W niektórych miejscach można było oglądać przekrój geologiczny przez las (jestem nawet przekonany, że miejscowi potajemnie przekopali brzeg morski buldożerem żeby turyści mogli się edukować przyrodniczo). W końcu dotarłem do ujścia rzeki - okazało się, że nazywa się Piaśnica i wypływa z pobliskiego Jeziora Żarnowieckiego. Z drewnianego mostu nad rzeką dostrzegłem zachęcającą strzałkę "Białogóra 10", pojawił się nawet czerwony szlak (żeby było bardziej górsko). Z żalem opuściłem nadmorską bryzę (która zdążyła już zebrać się w krople kapiące z rękawów) i zagłębiłem się w czeluście lasu. Na początku droga była zachęcająca, ale po jakimś czasie szlak skręcił w bagno aby zapoznać turystów z jego walorami przyrodniczymi. Zamierzeniem twórców szlaku było niewątpliwie żeby zapoznanie to było jak możliwie pełne i głębokie, ponieważ po jakimś czasie zniknął pod wodą. Można było za to poskakać z kępy na kępę w towarzystwie czapli. Kiedy wreszcie ścieżka wynurzyła się w okolicach Białogóry, czaple ustąpił miejsca betonowym borowikom, o średnicy około 2 metrów, ustawionych co jakiś czas w lesie. Były w nim również inne mocno zastanawiające przedmioty z betonu, a szlak doprowadził w końcu do dużego napisu "bazyland". Nie zamierzałem czekać, aż jakiś Bazyl zacznie zbierać swoje dwumetrowe zabawki, i postanowiłem zawrócić.
Ponieważ bryza znad morza była coraz bardziej orzeźwiająca, wybrałem wariant powrotu lasem, co poskutkowało wizytą w Dębkach City. Było to kolejne na trasie miejsce o wybitnych walorach edukacyjnych, w którym można było studiować detale drewnianej architektury ruderalnej z przełomu XX i XXI wieku. Zapewne ze względu na wysokie walory muzealne wszystkie obiekty zamknięto na głucho, aby zachować ich zawartość dla potomności. Na straży miasta pozostawiono jednak czujną panią z jamnikiem gończym.

W sumie wyjście na plażę zajęło mi 4 godziny i 15 minut, a do Białogóry w linii prostej jest około 20 kilometrów.

poniedziałek, 26 marca 2012

Półmaraton Warszawski 2012

Postanowiłem sobie, że w czasie mojego rocznego biegania dobrym treningiem będzie Półmaraton Wiązowski, a sprawdzianem - Warszawski.

Niestety przed Wiązowskim przeziębiłem się i biegałem mniej, więc stwierdziłem, że może wreszcie uda mi się pobiec w Wiązownej za rok w (dla niektórych szczęśliwej) 33 edycji ;-)

W związku z tym w Warszawie biegałem bez żadnego "szybszego i dłuższego" przetarcia. Co prawda biegałem czasem odcinki do 15 kilometrów w treningu, ale przeważnie jednym, wolniejszym tempem. Gdy wstałem rano i zjadłem śniadanie ;-) pomyślałem, że będę zadowolony z zejścia poniżej 1:40.

Przed startem spotkałem Arka, więc oczekiwanie na start (a oczekiwanie było długie) minęło w wesołej atmosferze. Start był jedyną małą wpadką organizacyjną. Biegacze byli podzieleni na grupki, które miały ruszać w 3 minutowych odstępach. Odstępy te znacznie się wydłużyły. Grupa w której staliśmy zamiast ruszyć o 10:05 ruszyła o 10:18! Dla mnie osobiście nie było to problemem, chociaż mój tata, który przyszedł mi pokibicować na jeden z punktów myślał, że już dawno przebiegłem i poszedł na kolejny.
Taki start sprawiał, że nie było tłoku na trasie, nawet tuż po starcie. Problem mogły mieć osoby biegnące z "zającami". Ktoś kto ruszył na 1:35 a po jakimś czasie stwierdził, że wolałby biec trochę wolniej na 1:40 nie mógł zwolnić i poczekać na kolejną grupę, bo ta grupa ruszyła z 8 minut później, więc musiał biec sam.

Trasa ciekawa, mimo dwóch mocnych podbiegów: na 14 kilometrze pod Agrykolę i na 20-stym na most Poniatowskiego. Po tym pierwszym na szczęście był zbieg Belwederską a po drugim już było widać końcówkę.
Trochę zawiodłem się Cytadelą. Myślałem, że tam jest dużo starych budynków z takiej czerwonej cegły jak mur, a tam nie ma prawie nic. Dwa "blaszoki", kilka budynków murowanych i zardzewiały samochód opancerzony.

Biegło mi się dobrze. Na początku wydawało mi się, że nawet za dobrze. Biegłem z prędkością 4:30 - 4:35 na kilometr, czyli trochę szybciej niż zakładałem. Po 10 kilometrach czułem trochę łydki, ale nadal było dobrze, więc nie zwalniałem. Około 15-stego kilometra stwierdziłem, że mam jeszcze trochę siły, więc przyspieszyłem i udało się to tempo utrzymać do mety, do której dobiegłem w czasie 1:34.05.

Poszczególne piątki przebiegłem następująco:
0-5 km - 22:43,2
5-10 km - 22:43,0 (10 km w 45:26)
10-15 km - 22:40,9
15-20 km - 21:38,7 (20 km w 1:29:46)

Organizacja bardzo dobra: medal ładny, koszulka też wreszcie ładna, dobra obsługa na trasie i w szatniach/depozytach, i pyszna pomidorowa z ryżem po biegu :-)

Teraz planuję 2 tygodnie luźniejszego biegania i chciałbym sobie rozpisać jakiś bardziej specjalistyczny trening pod kątem maratonu na jesieni. Jeszcze nie wiem, którego, ale finisz Warszawskiego ma być na Stadionie Narodowym :-)

niedziela, 25 marca 2012

Polmaratonowy weekend

Wczoraj Natalia na pudle w Sobotce, a dziś biegnie Gosia w wawie. Trzymam kciuki

niedziela, 18 marca 2012

Running streak


W skrócie: kiedyś usłyszałem o ludziach, którzy biegają codziennie. W Stanach mają nawet własną organizację - United States Running Streak Association, Inc. Nawet popełniłem na ten temat wpis na blogu. Chodzi o to, żeby codziennie przebiegać przynajmniej jedną milę, czyli ok. 1,6 km. Żeby być notowanym na stronie organizacji trzeba to robić przez przynajmniej rok.
Pomyślałem sobie, że to jakieś kretyństwo. Kiedy czas na regenerację? Kiedy czas na inne przyjemności?
Ale po jakimś czasie...

Dziś był mój 366 dzień "streaku" :-) W tym czasie przebiegłem 2147,8 kilometra, czyli średnio 5868 metrów dziennie.

Trochę dłużej: Rok temu, po półrocznym nicnierobieniu stwierdziłem, że muszę się jakoś zmobilizować do "ruszenia się". Pomyślałem, że jak założę sobie 3 albo 4 treningi tygodniowo, to zawsze będzie wymówka typu: "Ok, to dziś nie biegam, ale pobiegam jutro" i wszystko rozejdzie się po kościach. Wybrałem także streak, bo po długiej przerwie miałem zaległości i nie było mi głupio wyjść tylko na 2 kilometry.

Było to ciekawe doświadczenie, którego bym chyba nie powtórzył ;-) Ale o konkretach napiszę, mam nadzieję, w kolejnych odcinkach.

sobota, 4 lutego 2012

Już po

Udało się. Udało się nic nie odmrozic :-)



-28

Poranek w masinach wita nas pięknym słońcem i temperatura s syberii.... Ciekawe jak bedzie w lesie...

wtorek, 31 stycznia 2012

Biegowki w białowieskiej puszczy

Zapowiada się mrozny weekend. Ciekawość mnie rozpiera co bedzie na nas czekać w starym masiewie - ile śniegu, i ile mrozu. A że ekipa rusza dzielna, zimno nam nie straszne :-) będzie się działo!

sobota, 28 stycznia 2012

Biegowo i biegowkowo

Sobotni poranek, na temp -11 stopni, a my na bieganie i biegowki do lasu.
W lesie bezwietrznie, slonecznie, cicho; mało biegaczy, ale na biegowkach całkiem sporo ludzi.i po pierwszy kilometrach czuliśmy że robiło się ciepło... :-)


wtorek, 24 stycznia 2012

sobota po sniegu


Udało się - w dobrym towarzystwie (w sumie zebrało sie nas 6 osób) potruchtać, pobiegać - co kto woli :-)
dystanse od 7 do 14 km
W lesie - cicho, pusto, spokojnie .... i ten śnieg - fajną aurę mieliśmy

środa, 11 stycznia 2012

nie jest tak że przez ponad rok nikt i nic sie nie biegało... się biegało ... ale jakoś tak czasu na pisanie nie było, i biegało się mniej. trzeba to przyznać.
Niemniej mamy 2012, i biegać zamierzam przynajmniej ja - więcej :-) a co? :P
w najbliższą sobotę ruszam z planem dłuższych wybiegań na trasie Szalonej Maryśki. Start o 10:00. Jesli będzie pogoda odpowiednia zabiorę ze sobą dzieci z rowerami.
W planie jest aby co 2-tygodnie takie bieganie w tym miejscu, na dobrze znanych pętelkach powtarzać. Jeśli ktoś ma ochotę dołączyć - zapraszam.
aha - przypominam trasę: http://kook4run.blogspot.com/search/label/Szalona%20Mary%C5%9Bka

piątek, 1 października 2010

Półmaraton - Katowice

To już za dwa dni!
Nareszcie pobiegamy razem :-)

niedziela, 19 września 2010

NikeGrid

W ramach weekendowych wybiegań postanowiłem wziąść udział w tej imprezie: NikeGrid.
Reguły nagradzały bieganie po tej samej trasie w ramach jednego sektoru (z 21). Ja postanowiłem sobie sprawę trochę utrudnić i potraktowałem całość jak zawody w rogainingu z celem zaliczenia wszystkich budek. Oczywiście wpłyneło to na wynik (dopiero 38 miejsce), ale dzięki temu poznałem prawie całą Warszawę z punktu widzenia biegacza. Impreza darmowa (niestety z nagrodami, które kusiły różnych cwaniaczków - na szczęście wielu z nich zostało wyeliminowanych).
Nie zabrakło oczywiście elementów ekstremalnych: śmierdzące budki - nie ma to jak wbięgnięcie i głęboki wdech "świeżego" powietrza, budki na starej pradze (okolice stalowej) i targowej (przy jednej z nich byłem o 20:00 - na szczeście otuchy dodawała mi pobliska kontrola osobista przeprowadzana przez naszą niezastąpioną policję).
Sporo czasu traciłem na dojazdy/dojścia między poszczególnymi strefami, ale z drugiej strony można było się rozejrzeć po okolicy ;)
Była to pierwsza edycja tej gry i po paru zmianach w regulaminie (które by wyrównały rywalizację) może być jeszcze ciekawsza i wymagająca nie tylko siły w nogach ale także myślenia i planowania.
Przebiegłem ok 120km przez 3 dni (40 - 60 - 20) - całkiem dobry wynik :)
Ktoś jeszcze startował ?

poniedziałek, 13 września 2010

Po maratonie we Wrocławiu



Rewelacyjna atmosfera biegu i świetna organizacja! I najważniejsze: cele osiągnięte. Natalia biegła wg przygotowanej rozpiski na 4:15, ale mocy miała tyle, że po 35km poleciała jak torpeda i wykręciła netto 4:09:04! Koledzy którzy z nią biegli od startu do 35km: Piotrek (po lewej) 4:14:11, a Michał (po prawej) 4:23:03. Samopoczucie doskonałe! Żadnego trzymania się ściany przy schodzeniu po schodach! Po biegu bez kolejek. Prysznice z gorącą wodą. Masaż. Żurek i piwko.

Tylko jedno do kitu: ktoś inny wylosował nasze autko ;-)

Mi udało się pokonać słynną ścianę, poderwałem się do finiszu i zgodnie z przedstartowymi założeniami złamałem 3:40 (1:31 zapasu). Potem było gromkie sto lat a po powrocie do domu jeszcze mała imprezka urodzinowo-biegowa. W końcu wszyscy mieliśmy co świętować!
Dzięki za życzenia :-)

niedziela, 12 września 2010

12/09 42 km na 42 urodziny

Jarek, wszystkiego NAJ - obyś na swojej drodze napotykał tylko takie góry które masz ochotę zdobyć albo siłę by je przenosić :-)
a myslę ze sam sobie dziś zafundowałes najlepszy prezent: 1szy maraton przebiegnięty w super stylu :)
przy okazji ogromne gratulacje dla Natalii za debiut maratoński!

piątek, 10 września 2010

12.09 cos by trzeba pobiegać

Jako ze:
- 12.09 Jarek ma urodzinki,
- dodatkowo obydwoje z Natalia debiutują maratońsko we Wrocławiu
- dodatkowo część z nas powinna trenować do różnych innych biegów
proponuje wspólny niedzielny trening, dystans do wyboru (jako wielokrotność 5km) na trasie szalonej maryski.
Start godz 10:00 spod wiaty.
Zdzichu planuje 6 pętelek, ja 4. ale mam nadzieje ze ktoś jeszcze dołączy :)
link do mapki: bedziemy biegać niebieską pętelke

niedziela, 5 września 2010

Życiówki


10 km Bieg Namysłowian
Natalia: 47:25

Jarek: 40:41

Świetny bieg, pogoda wymarzona. Sprawdzian przed maratonem wypadł doskonale! Teraz trochę wyluzowania, spokojne rozbiegania a w sobotę wieczorkiem wyruszamy na Wrocław!!!

sobota, 21 sierpnia 2010

Niechodnikowe bieganie

Ostatnie cztery tygodnie nie sprzyjały bieganiu. Po Biegu Powstania Warszawskiego udało mi się tylko raz wyrwać na trening, a w dodatku był to trening połączony ze zwiedzaniem :) Wiedziałam, że wcześniej czy później wskoczę w trampki, a nawet miałam konkretny cel - z dala od chodników. Na wyciągnięcie ręki mam lasy, po których jednak sama boję się biegać. W końcu udało mi się zorganizować obstawę w postaci M. na rowerze. Muszę przyznć, że to strzał w dziesiątkę :) Nie tylko biegłam gdzie chciałam z pełnym poczuciem bezpieczeństwa, ale byłam też nieźle zmotywowana, zwłaszcza gdy M. wyprzedzał mnie rowerem! Ciekawe kiedy znudzi mu się jazda w tempie 10-12km/h :)


View 20100821_Wawa in a larger map

środa, 18 sierpnia 2010

Korespondencyjne bieganie?? tak też można :)

22 sierpnia - II edycja korespondencyjnego biegu na 10 km na stadionach całego świata
ktoś wie z czym to się je??? o dowolnej porze w niedz 22 sierpnia, na dowolnym stadionie należy przebiec 10km. spontanicznie, bez opłat, bez numerów i zbędnych formalności. Nawet czas trzeba sobie samemu zmierzyć ;)
Generalnie mi sie idea podoba :)

i co za tym idzie mam pomysł: coby się zebrać 22/08 o godz 21:00 na bieżni na Agrykolii i przebiec te 25 kółek (hahaha). Ktoś jeszcze dołączy?? Jakiś alternatywny pomysł z Opola/Łodzi/Budapesztu co do miejsca i godziny?? :)

Więcej szczegółów można znaleźć TU
Polecam :)