środa, 25 kwietnia 2012

Trzeba mieć marzenia....

Niby nie ma jeszcze nawet połowy 2012, i może ktoś pomyśli że mnie pogielo, ale .... Będąc w takim mieście jak Boston, tydzień po maratonie, nie można nie ulec marzeniom biegowym. I ulegam...stawiam stopę na linii bostonskiej mety, i się rozmarzam.
I myślę co fajnego można by pobiec w 2013 :-)
... nie ma obaw , nie planuję maratonu w Bostonie (wg limitów to muszę do emerytury poczekać).
Ale może by otworzyć sezon we Wiazownej??? Byłaby motywacja coby zimy nie przespac. Prawda?? A biegało się zawsze we Wiazownej z emocjami... Normalnie aż bym się chciała juz zapisać....
od pomysłów co dalej, i co jeszcze, głowa mi się przegrzewa.
Najważniejsze ze juz dziś, juz teraz czuje ze to bedzie dobry biegowo rok. 2013 :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz