niedziela, 26 lipca 2009

XIX Bieg Powstania Warszawskiego


Zaliczony! Ponad 3000 ludzi, bieg nocny, fajna urokliwa trasa ulicami Starego Miasta i Wisłostrady, bardzo dobra pogoda i ciekawa oprawa z prawdziwymi powstańcami strzelającymi z karabinów oraz muzyką wojskową zagrzewającą do boju :) no i oczywiście, jak zawsze, doborowe towarzystwo - Pawła i Kuby! Tylko ten wynik taki sobie - 1:00:05 :( Chcialam zejść ponizej godziny i nie udało się :( No cóz, muszę ciężej trenować przed wrześniową sztafetą, żeby nie przynieść wstydu teamowi. Tylko ze ja chyba nie potrafię szybko biegać - szybko i długo. Wiem juz, że długo mogę (świadczą o tym chociażby nasze poniedziałkowe długie biegania po ok. 1,30 - 1,40 h - bez problemu), ale jak mam do tego dołożyć tempo, to wszystko diabli biorą. Tętno kontroluję i mam niskie (jak na mnie), jak biegnę wolno, jak tylko zacznę przyśpieszać skacze, jak szalone. A przecież ja, w swoim sędziwym wieku, powinnam dbać o serducho :) Coś robię nie tak, tylko jeszcze nie wiem co! Poczekam, aż wróci nasze guru biegowe (Karola:)) i poproszę o jakiś fachowy trening na tempo :) Dziewczyny, do września się poprawię, a prznajmniej będę się starać!!! :)

niedziela, 19 lipca 2009

Maraton pieszy w Opocznie - I did it !


Dotarłam na metę i się rozryczałam - jakaś kompletna masakra, nie wiem: wycięczenie, zmęczenie, ból stóp, tyłka, pleców, gorąco, - nie mogłam opanować tych łez, Maja na ten widok też się rozkleiła i będziemy miec syfiarskie fotki na finiszu, kurczę :-)

Kto to zapodaje takie dystanse? Dorota - ja nie wiem, byłam pełna podziwu dla Twoich wyczynów kieratowych ale teraz to ten podziw urasta juz do rangi słonia!!!


Ale w skrócie - zapraszam do galerii zdjęć - tam kolejne etapy zdjęciowo z krótkimi opisami. Większość zdjęć autorstwa Majki.

Co tu ściemniać - było ciężko, było MEGAgorąco - słońce chyba oszalało a my prawie non stop przez pola, pełna ekspozycja, gratisowe solarium, było wkurzająco boleśnie ale obyło się bez bąbli (Majka - jeden mały na pięcie).

Pierwsze 10km jeszcze z uśmiechami, do 20km też jeszcze uśmiechy i nadal gadka szmatka, 25.km zmiana skarpet i ratowanie się zasypką, na 30.km zaczął się kryzys i watpliwości czy może lepiej nie odpuścić, 35km na punkcie kontrolnym oklapłyśmy już na maksa no ale co było robić? potem się na 38.km napojone zimną colą i po przeprawie przez rzeczkę (stopy jakby otęchły) dostałyśmy speeda i podgoniłyśmy tępo przez kilka km. Ale jakieś 5 km przed metą juz praktycznie się nie odzywałyśmy, nie uśmiechałyśmy, próbowałyśmy jakoś poruszać nogami i przedrzeć się przez ostatni pole. A pole to było ko-lo-sal-ne! Boze, nigdy nie zapomnę tego pola!!!!

Meta, jak się okazało, nie była na 50.km ale na 52. km - ale co to jest 2 km, prawda? To jakby splunąć, nie? ;-)

Nie wiem ile razy używałyśmy słów na literę "ku", "sp", "je", "zje" itepe - ale generalnie chyba wyczerpałam limit tego słownictwa juz do końca zycia :)

Dziś, z jednodniowym dystansem, mogę powiedzieć ze jestem dumna ze doczłapałam i to uczucie przwaza - niemniej jednak kosztowało to sporo wysiłku...

czwartek, 16 lipca 2009

stało się nie wiadomo kiedy ...

i nie wiadomo jak ale .... zostaliśmy nazwani klubem (kook4run). Biegowym klubem oczywiście;-) Jakby tego było mało okazuje się, że w sponsoring się bawimy.
Wszystko za sprawą naszej Kasi from Boat, jej wyjątkowych zdolności artystyczno-manualnych, oraz chęci (nieodpartej) biegania tylko tam gdzie dają medale (a jak gdzieś nie dają a biec by można to medale trzeba przysponsorować) :-)
więcej tu: http://www.bieg.fractal.pl/ (o _nas_ tak w połowie strony)

Niniejszym uprzedzam potencjalnych _naszych_ sponsorów (bo przecież przydaliby się, prawda??) iż z nas samych żadni tam sponsorzy - ot po prostu Kasia miała ideę, i ją zrealizowała przy maleńkim wsparciu klubowych krasnoludków (jak już tyle o nas powiedziano - to niech pójdzie też plotka w świat iż swoje krasnoludki mamy, a co?!).

Kasia - zarypiasty pomysł! i przygotowanie, i realizacja - superek!!!!
:-)

środa, 15 lipca 2009

odwyk ...

średnia ilość km robionych tygodniowo przez ost 2 tygodnie przekroczyła 60, i to chyba dobry moment, żeby zrobić sobie mały (2tygodniowy) biegowy odwyk - czyli przede mną urlop bez .... biegania, w górach i najróżniejszych środkach transportu.
Boje się troszkę jak to zniosę (hihihihi) - najbardziej boję się, że jak zacznie mnie boleć przysłowiowa głowa to będę miała do wyboru tylko setkę wódki, bo butów do bieganie biorę, stąd alternatywy jak głowie pomóc nie będzie :P

a po powrocie z urlopu, od razu szeroko, atakujemy Nawigatora ;-) żeby Jankowi nie było smutno że sam tam musi błądzić ;-)
I Kasia się z nami mam nadzieję podzieli wrażeniami i doświadczeniami ze swojej pięćdziesiątki!

wtorek, 14 lipca 2009

Nie potrzebuję ZŁOTYCH medali


... ponieważ mam ZŁOTE buty !!!! :-)


Kurczę, nie wiem czy nie trochę wiocha...

Dla właścicieli Forerunnera 305 - Garmin Connect


Jakiś czas temu Garmin udostępnił możliwość ładowania treningów z Forerunnera 305 do serwisu Garmin Connect. Na razie dopiero zacząłem się tym bawić, więc nie wiem, jakie są wszystkie możliwości. Na pierwszy rzut oka ciekawa jest możliwość "odtworzenia" biegu w Playerze oraz podzielenie się swoim biegiem przez mail, Facebook, digg albo del.icio.us.

Niestety nie ma opcji automatycznego stworzenia wpisu na blog :-)

No i serwis poinformował mnie, że jest nowe oprogramowanie na mojego Forerunnera i udostępnił opcję ściągnięcia.

poniedziałek, 13 lipca 2009

pierwsze 3 z ostatnich 12 ;-)


osiągniecie biegowe tego weekendu to przekroczenie w sobotę pierwszy raz w życiu dystansu 30km za jednym razem. Pogoda dopisała, biegało się dobrze. Generalnie po lesie, w terenie biega się sympatyczniej niż po mieście.
Tylko gdyby nie te podbiegi i zbiegi...
<---- sobotnie bieganie niedzielne bieganie --->
ale ale żeby nie bylo tak źle niedzielne bieganie urozmaicalam sobie przystankami na jagodowo-poziomkowe obżarstwo: mniam, mniam. Nie wiedzialam że poziomki mają taką moc kuszącą (zdecydowanie większą moc niz jagody). hihihi. piszczały do mnie z krzaczków: 'zatrzymaj się, zjedz nas'

czwartek, 9 lipca 2009

wymowki? niestety nie ;(

Dzis zamiast na rower postanowilem (wlasciwie z lenistwa zeby sie szybciej zmeczyc) pobiegac ;)

tak, tak P O B I E G A C sam w to nie wierze [:]-)
plan byl krotki - ide i zobaczymy kiedy umre
no i zdechlo, nie ja a kolano...

zgodnie z punktem 8 (liste wymowek przeslal mi Miko) - I have bad knees... a wlasciwie jedno ;(
i niestety nie jest to wymowka :(

zaczelo bolec po 3 minutach wiec kolejne 10min to byla walka, "zatrze sie" czy nie - przebieglem ok 3km...

kontuzja, ktorej nabawilem sie pare ladnych lat temu na koszykowce, zawsze bolalo po godzinie gry, objawy jakby brakowalo smarowania (boli od zewnetrzej strony) jesli przeginalem i gralem kolejna godzine czasem kolano zacieralo sie na amen - kiedys stanalem na ulicy wracajac z treningu okolo 23:00 i ani kroku nie moglem zrobic, po prostu przestalo sie zginac, ciekawe uczucie jak nie wiadomo co teraz zrobic, jakos dokustykalem do domu...

byly przeswietlenia, usg, naswietlania, glukozamina i nikt nie mial pomyslu co mi jest
byl jeden lek - grac regularnie to przestawalo bolec - jak mialem choc tydzien przerwy znowu to samo

jak znowu najdzie mnie lenistwo i pojde pobiegac to zobaczymy, moze w koncu przestanie bolec

moze ktos ma pomysl co mi jest?

środa, 8 lipca 2009

ślimakowy slalom

będzie o bieganiu pod Królikarnią ;-)
uświadomiłam sobie, że to miejsce jest niczym materiał na lekcje przyrody. Dobieg pod górkę do podbiegów to jakieś 2,5 km w jedną stronę. ścieżka idzie przy ogórdkach działkowych. od początku wiosny czymś tam pachnie. Najpierw chyba był bez (przyznaje ze raz nawet wróciłam do domu z niezłym bukietem), potem jaśmin, lipa, teraz jeszcze wiciokrzew i cos czego nazwać nie potrafię. Przykład na to jak bieganie zmienia się w węchowe wątpliwości i zagadki.
A dziś np. nie tylko droga do i z Królikarni, ale i ścieżki w parku byly pełne bezskorupkowych ślimaków (niczym inwazja albo klęska urodzaju ślimakowego). biegnąc balansowalam pomiędzy kałużami, błotem i ślimakami - sama nie wiedząc w co ewentualnie 'lepiej' wdepnąć.

btw przypomina mi się hasło, które w mojej głowie urosło już do mitu, a które to usłyszałam od kolegi Krzysztofa, maratończyka globtrotera i kosmopolity:
'maraton to bieg na 12 km, tych pomiędzy 30 a 42' . Fajne co? ;-)

a tak mi się przypomniało bo w ten weekend w planie mam oswajanie pierwszych 3 km maratonu ;-)

dla spacerowiczów

Jak co roku. Już po raz piąty - Spacer Ludzi Dobrej Woli! 12 września.
Trasy 6 i 10 km. Start i meta na Podzamczu.
Wybieram się z dziećmi. Bilety po 10pln dla dorosłych, po 5pln dla dzieci.
Więcej informacji: ecco walkathon

wtorek, 7 lipca 2009

Sport poniedziałkowy



Wreszcie, po infekcjach, szwach i zatruciach można było wreszcie pouprawiać sport. Najpierw basen a później bieganie. Dziesięć kilometrów, średnio 5:24. Udało się odstraszyć deszcz, bo jak wychodziłem to kropiło i zanosiło się na burzę.

Niniejszym uważam przygotowania do NYC rozpoczęte. Muszę jeszcze skompilować sobie jakiś trening.

jak się nie znudzić?

Nie wiem czy to zmęczenie bieganiem, ilością treningów, wydłużającą się ilością km jakie trzeba pokonać - ale ... potrzebuje jakieś odmiany. Nie zamiast biegania oczywiście. Ale może gdzieś obok. Na siłke ostatnio i tak nie chodzę, więc może zastąpię ją rolkami? przynajmniej na razie ;-) dziś zamiast siłowni idę sprawdzić czy pamiętam jeszcze jak się na rolkach jeździ ;P
Planuje też dołączyć do kibiców rolków podczas Battle Warsaw w niedziele 12.07.

Wczoraj tylko we dwie z Iloną biegałyśmy na Polach. Udało się zrobić 11km, ale w temacie ciuchów na sztafetę zbyt wiele same nie dałyśmy rady ustalić. Czekamy aż ekipa zjawi się w pełniejszym składzie.

poniedziałek, 6 lipca 2009

rolki....mila odskocznia od biegania ;)

dla milosnikow rolkowania po miescie i nie tylko kilka propozycji tras

mapka jest TU

jesli ktos jest zainteresowany slalomem i freestylem to zapraszam na impreze w ten weekend - Park Szczesliwicki - bedzie na co popatrzec, kilka gwizd z europy przyjedzie a polscy zawodnicy tez bardzo ladnie jezdza - kto nie jezdzi mysle ze zacznie po tej imprezie ;)

impreza nazywa sie Battle Warsaw a tak bylo w tym roku w Barcelonie

V sztafeta maratońska Ekiden

Kobiecy w 100% team o tajemniczo brzmiącej nazwie: BiegamyBoLubimy został zgłoszony do startu w sztafecie.
Ekiden to sześcioosobowa sztafeta, która łącznie pokonuje dystans równy długości maratonu. Pierwszy zawodnik biegnie 5, drugi - 10, trzeci - 5, czwarty - 10, piąty - 5, a szósty - 7,195 kilometra. Razem – 42,195 metrów.
Sztafeta będzie miała miejsce dzień przed Maratonem Warszawskim.
Biegowe treningi pod sztafetę będziemy urozmaicać sobie spotkaniami przy bimberku domowej roboty (można o tym pisać publicznie??)

Trasę załączam obok.

piątek, 3 lipca 2009

JESTEŚMY SŁAWNI ! Piszą o nas w prasie!


Tomek zakupił najnowszego Runnersa i co znalazł?

No co?!

Sami popatrzcie!

środa, 1 lipca 2009

Nawigator IV 2009

W ramach przygotowań do maratonu zapisałem się na rajd Nawigator IV - w okolicach Mińska Mazowieckiego: http://www.nawigator.net.pl/lista.htm
Jest to 100km - po płaskim, więc powinno być łatwiej niż na Kieracie. Za to będzie dużo trudniej jeśli chodzi o nawigację. Punktów będzie dużo więcej, i pewnie będę szedł sam.
Chwilowo zero treningów - leczę jakąś głupią infekcję gardła. Ponieważ już mi mija od jutra wznawiam bieganie. A jak tam wasze przygotowania ?