

osiągniecie biegowe tego weekendu to przekroczenie w sobotę pierwszy raz w życiu dystansu 30km za jednym razem. Pogoda dopisała, biegało się dobrze. Generalnie po lesie, w terenie biega się sympatyczniej niż po mieście.
Tylko gdyby nie te podbiegi i zbiegi...
<---- sobotnie bieganie niedzielne bieganie --->
ale ale żeby nie bylo tak źle niedzielne bieganie urozmaicalam sobie przystank

ami na jagodowo-poziomkowe obżarstwo: mniam, mniam. Nie wiedzialam że poziomki mają taką moc kuszącą (zdecydowanie większą moc niz jagody). hihihi. piszczały do mnie z krzaczków: '
zatrzymaj się, zjedz nas'
Super wygląda ta trasa naokoło jeziora!
OdpowiedzUsuńGratulacje jeszcze raz. Chyba chłopaki muszą się wziąć (a nawet wziąść! ;) do roboty, żebyś nie musiała na nich za długo czekać w Berlinie :-)
Kurczę, 30 km... jak na obecną chwilę raczej niewykonalne :-) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńPoziomki rulez
Biegam bo lubię... poziomki? :-)
OdpowiedzUsuńKasia - niewykonalne do weekendu ... w weekend smigasz 50 km!
OdpowiedzUsuń