poniedziałek, 15 marca 2010

wreszcie w domu, szpital opuszczony

dziękuję Wszystkim za słowa otuchy. Przydadzą się, bo jestem w tym momencie zdołowana nową rzeczywistością kaleki.

Edzia, spoko :) w sumie nie mogłam się doczekać wyjścia, ale teraz, gdy tak sobie leżę w łóżeczku, zaczynam tęsknić za tym magicznym czerwonym przyciskiem i przybywającymi ku odsieczy pielegniarkami :) na nodze mam łuskę gipsową - czyli zaczyna się pod kolanem i zakrywa łydkę, piętę i stopę. To się trzyma mojej nogi cienkim bandażem. Właśnie przed chwilą tę łuskę lekko zmodyfikowałam obcęgami, żeby mi nie wżynała się w jedną w zaszytych ran i za cholerę nie potrafię z powrotem zawinąć tego bandażu jak był. jutro będę próbowała ponownie, dzisiaj nie mam już siły...

co do Kieratu, to powoli oswajam się z myślą, że oddam pałeczkę liderki "na wytrwałość" Czeszkom...

3 komentarze:

  1. Dorka - weź sie za oswajanie z jakimis innymi myslami. Do maja jeszcze duzo czasu. duuuuuzoooo

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie, Czeszki się jeszcze nie zapisały

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorka, trzymaj się dzielnie!!! to tylko krótka przerwa między Twoimi aktywnościami!

    OdpowiedzUsuń