Zjechaliśmy etapami do Poznania w sobotę: ja z Dorotą, Krzychem i ich Kasią, Jacek z Madzią, Wiola z Dariuszem i Adamem. Jeszcze w sobotę udało się spotkac na poznańskiej starówce z Robertem, który debiutował, jego żoną oraz z Pawłem.
Wieczór u Ewci minął nam na śmiechu, dowcipach, i podsłuchiwaniu jak Adam przegląda się noca w lustrze. Ale wyspać się udało.
Rano szybciutko się zebraliśmy i na start, w umówione miejsce. Tu spotkaliśmy sie jeszcze z Anią (B&B), oraz z Michałem i
Pogoda - spisała się. Nie padało. Było zimno. Potem okazało się, że za zimno. Przynajmniej pod to w co się ubrałam. Trasa składała się z dwóch ok. 20 km pętli.
Ruszyliśmy z Jackiem razem, i tak trzymaliśmy się aż do 30 km. Nawzajem pilnowaliśmy tempa i tętna (Jacka) - przy czym jeśli chodzi o tempo to bardziej Jacek pilnował mnie niż ja jego. To chyba największy pozytyw tego biegu!
Na 14 km czekała na nas Madzia z kuzynką. Potem na 20 km były Ewa i Dorota. Od Ewy wzięłam żele nowe, i zażyczyłam sobie błyszczyk (hihihi). Dorota przebiegła się z nami spory kawałek wzdłuż Malty. Kie
Siłą woli przebierałam nogami; panika, że skurcze sparaliżują nogi była ogromna; kolana krzyczały z bólu. Ostatnie metry lekko przyśpieszyłam. Więcej nie byłam w stanie wykrzesać. Na mecie - łzy w oczach - z radości - że już nie muszę biec dalej. Miałam naprawdę dosyć.
Krótkie podsumowanie jak nam się biegło:
Brutto | Netto | ostatnie 197m | |
Krzychu | 04:03:35 | 04:02:35 | 00:01:23 |
Adas | 04:10:32 | 04:09:29 | 00:01:00 |
Darek | 04:10:55 | 04:09:52 | 00:01:04 |
Viola | 04:23:34 | 04:22:31 | 00:01:02 |
Jacek | 04:44:52 | 04:42:40 | 00:01:03 |
Karola | 04:49:58 | 04:47:46 | 00:01:10 |
Organizacja imprezy OK, choć od 30 km nie było już izotoników do picia, tylko woda. i kolejki do depozytów dluuuugieeee. Za długie. szczególnie po biegu. Ale za to dużo kibiców na trasie. i muza pozytywnie grzejąca do biegania! + w tym wszystkim nasi prywatni kibice: Ewa, Dorota, Madzia - dziewczyny wielkie dzięki że w taką zimnicę chciało się Wam na nas czekać (a na mnie najdłużej) - buźka wielka! a dla kobiet na mecie róże oprócz medali.
Ten maraton to już nie był taniec. A jeśli taniec to zdecydowanie nie walc. W zgodnie z powiedzeniem, dla mnie on rozpoczął się po 30 km. Przypominał mi różę własnie: piekny kwiat, zapach jedyny w swoim rodzaju, ale trzeba uważać na kolce, bo łatwo można się zranić.
Na tą chwilę, tu i teraz - mam potrzebę zrobienia sobie dłuższej przerwy jeśli chodzi o bieganie maratonów. Do czasu kiedy zacznę biegać szybciej. Zdecydowanie szybciej. A to mi zajmie trochę czasu :-)
Dla wszystkich uczestnikow gratulacje !!!
OdpowiedzUsuńspóźnione trochę ale niezmiennie wielkie gratulacje.
OdpowiedzUsuńKarolina, robisz się wyczynowcem!