wtorek, 21 kwietnia 2009

biegata czy nie biegata??

Kochani co taka cisza, nikt nic nie raportuje, Miki nie chwali się wynikami w Dębnie, Karola nie zagrzewa do boju ???
Ja sobie dziś 50 min pobiegałam, ale jak szybko nie znajdę jakiegoś sąsiada do rannego biegania to zwariuję, albo co gorsza zarzucę to całe bieganie, bo sam na sam z sobą samą to masakra jakaś jest. Żebym chociaż widziała się od tyłu to może widok pracujących w pocie pośladków własnych by mnie choć trochę mobilizował, a tak.... ech szkoda gadać.

4 komentarze:

  1. Ja leżę i się leczę (nie po maratonie bynajmniej).

    Relacja z Dębna już jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. moze jutro rano cos przebiegne. w stugarcie ;)
    o ile dzis nie spozyje za duzo piwa wieczorem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. btw w sobotę jest Puchar Maratonu na 5 km. Wybiera się ktos moze?? impreza w Parku skaryszewskim, jakos rano, chyba o 9tej.
    bede z dziecmi jesli pogoda pozwoli

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja średnio biegata - jakoś rano nie mam siły się zwlec, a wieczorem nie mam czasu bo tyram w ogródku...
    W niedzielę wyjeżdżam nad morze - i tam już pobiegam, nie będzie to tamto!

    OdpowiedzUsuń