Pierwszy raz śniło mi się bieganie! Hor-hor jakiś w tym śnie!
Biegłam w dużym biegu masowym, gdzieś zagranicą, oczywiście tłum ludzi i oczywiście wszyscy mnie wyprzedzali (nawet koleżanka z LO, która wcale nie biega! i jej mąż też!) - odwracałam się czasem tylko żeby sprawdzić czy ktoś za mną jeszcze biegnie. W połowie trasy był punkt żywieniowy - serwowano kiełbaski z grilla ale nie załapałam się bo chciałam zyskać na czasie. Rozwalił mi sie w dodatku prawy but... Podjechałam część trasy tramwajem ale tam spotkałam kolegę ze studiów i jego żonę - niestety mnie rozpoznali więc szybko wysiadłam żeby nie było że oszukuję :-) I już miałam jakieś 2 km do mety kiedy zadzwonił mój ojciec że przywieźli zamówiony węgiel i mam rozładować ciężarówkę, na-tych-miast! Po prostu rozpłakałam się bo prawie przecież ukończyłam bieg i przed samym końcem miałam to rzucić i zająć się weglem, w dodatku w środku lata. Nie wspominając, że przecież rozładowywanie węgla jest takim typowo lajtowym kobiecym zajęciem :-)
Co za jakieś makabry... co to wszystko ma znaczyć!?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kasiu, ale jazda :)))) sny się zazwyczaj interpretuje na odwrót czyli w najblizszym biegu masowym wyprzedzisz sporo luda, a już na pewno Dorkę i Agę, rozpoznasz oszusta w tramwaju (czyli mnie jak tak dalej bedzie mi szło bieganie), but rozwali się Karoli;) a kiełbasek zabraknie dla Mikiego. Tylko co z tym węglem? To chyba oznacza, że za rok w Wiązownej będzie nieźle piździć :)))
OdpowiedzUsuńpopłakalam się ze śmiechu :-D
OdpowiedzUsuńROTFL po prostu! Edit, aż boję się iść spać dzisiaj - ale będę chyba cię częściej prosić o pomoc w materii snowej ;-)
OdpowiedzUsuńnajpierw kiełbaski, potem ten węgiel i tak zostałem rozwalony na łopatki.... :):)
OdpowiedzUsuńI potwierdzam powyższą analizę snu, sprawdziłem w senniku i: "biec za wrogiem = zwycięstwo"; więc Kasiu, wszystkie znaki wskazują, że wielki triumf tuż tuż...
Kochani, postaram się więc odłożyć w czasie ten wyśniny sukces: powalczę w Wiązownej w 2010 - oczywiście w grupie niepełnosprawnych :-)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że nie lubię Kiełbasek! :D
OdpowiedzUsuń