poniedziałek, 6 kwietnia 2009

próbuję biegać rano

Walczyłam 15 minut zanim się zwlokłam z łóżka - udało się jednak, chyba wymówek było za mało (pogoda ładna, widno, wczoraj poszłam wcześniej spać, miałam już naszykowane ciuchy,...).
I całkiem fajnie się biegło i podziwiało zdziwione miny mijających mnie kierowców :-)
Fajnie byłoby żeby takie bieganie rano weszło w krew...

6 komentarzy:

  1. przyznam się, że ja też rano chciałabym biegać. a tak bardziej konkretnie to jutro rano planuje sprobować zrobić Królikarnie + 10x górkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szacun!

    Ja kiedyś też miałem taki okres w moim życiu, kiedy biegałem rano. I to w zimę! Nagorzej było jak miałem mierzone odcinki. Wstawałem jak jeszcze było ciemno, jechałem metrem do Natolina, do lasu dobiegałem jak świtało, biegałem a potem wracałem cały mokry metrem jak ludzie już jechali do pracy :-)

    Potem mi przeszło jakoś... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to dopiero szacun! Miałeś pewnie zawsze wolną przestrzeń wkoło w tym metrze :-)

    Zimą - kiepsko, jak tu wstawać w środku nocy...

    OdpowiedzUsuń
  4. odpuszczam sobie rane bieganie bo mam mega lenia:(

    OdpowiedzUsuń
  5. To może ja zadzwonię jutro 6 rano aby spytać się czy już przygotowujesz się do biegania ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hehehe... mądrala :) jak tam pogoda w Rydze? warunki biegowe dobre? wynegocjowales juz w domu start w Kieracie?

    OdpowiedzUsuń