

krótko o czymś co nie dla mnie .... czyli jak paniusiom z miasta zachciało się wiecej przygórd w życiu lub też długodystnasowe biegi na orientacje - to jest temat, w którym się nie odnajduje kompletnie ...
w sobotę miałam okazję sprawdzenia swoich siły w towarzystwie: Agi, Ilony i Maćka oraz wirtualnym towarzystwie Janka, Bartka i Arka (startowali na innych dystansach/kategoriach). cóż - była to impreza, w której umiejętności posługiwania się mapą, komapsem i relane ocenianie odległości pokonywanej trasy są najważniejsze, a u mnie figurują w ilościach śladowych. trzeba by nad tym kiedyś popracować gdyby chcieć kiedyś jeszcze doświadczenie powtórzyć ...
anyway - cieszę się że wystartowałam, dziękuję Jankowi za miły biegowy finisz, gratuluje pozostałym uczestnikom - twardzielom!!! Specjalne podziękowania dla Maćka, który poza funkcją kierownika teamu, bezapelacyjnie został głównym nawigatorem!
tymczasem ... juz od poniedziałku pokornie biorę się do pracy nad ustaloną z góry trasą w Berlinie ;-) bez niespodzianek nawigacyjnych ... :-)))