poniedziałek, 17 sierpnia 2009

cud nad wisła


Tak krótko: półmaraton Radzymin-Ossów w sobotę był. Gdyby nie Bartek na rowerze jako pacemaker obok jadący, nie wiem o jakim czasie bym dotarła na metę ;-) Impreza symaptyczna: ze znajomych startowali: Wiola, Krzychu, Arek, Darek (na zdjęciu z medalami). I Bartek przyjechał pokibicować. I Jacekbiega biegł też np ;-)
Jeśli chodzi o samą imprezę to startowało sporo naszych 'znajomych' z Wiązownej - też mieli start półgodziny wcześniej ;-) Moje wrażenia: bieg cięzki, brak regularnych treningów wychodził cały czas; śr HR 188, HR max: 201. Czas końcowy: 2h11min - na kompletym braku paliwa, bez szans na ładny finiszy i jakiekolwiek przyśpieszenie. Generalnie każde 5km wyszlo mniej więcej równo w 31 min.
Nie ma siły - trzeba wrócić do regularnego biegania, lenia przegonić, bo nie chce się już więcej tak czuć.

2 komentarze:

  1. Tam z roku na rok zmieniają kierunek biegu. Jak się biegnie z Ossowa to tuż przed metą w Radzyminie ma się podbieg pod wiadukt, a Wy mieliście go chyba na samym początku, jak jeszcze było mnóstwo sił.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak sie kondycji nie ma to i po plaskim sił brakuje ;) wiec dobrze ze podbiegow juz potem ni bylo na trasie. dzis biegam bez dwóch zdań. i do wrocka buty ze sobą biorę ;)

    OdpowiedzUsuń