gdzie sie człowiek nie ruszy - tam gorąco. mam już lekko dość tych temperatur. i tego że mi sie niebiega w takich warunkach. dzis ruszyłam z hotelu o 6stej rano (że też potrafie wstać tak rano wogóle) i po godzinie wróciłam kompletnie mokra, a biegalam nad jeziorem, w parku. Powietrze stało, praktycznie zero wiatru, duszno, za ciepło. wieczorem to już nawet nie próbuje biegać - miasto stygnie chyba nad ranem dopiero ...
ciekawe co sierpnień przyniesie (w temacie pogody i temperatury na zewnątrz)
czwartek, 22 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nadchodzi ochłodzenie (niestety podobno krótkie) w Opolu już zaczęło kropić, w Warszawie padać ma jutro. Zapowiada się bieg w deszczu...
OdpowiedzUsuńnie mam nic przeciwko bieganiu w deszczu :) z dwojga 'zlego" wole biec mokra niż sie rozplywac od upalu
OdpowiedzUsuń