niedziela, 28 lutego 2010

Po biegu w Wiązownej

Obudziła mnie mama. Jest ósma. Nie wiem nic, oprócz tego, która jest godzina. Wstaje widzę ubrania, które leżą na ziemi. Przypominam sobie, że ja je układałem. Olśnienie - jestem w swoim pokoju i dzisiaj jadę na bieg w Wiązownej.
Gdy już się ubrałem i zjadłem śniadanie czekałem na resztę (mamę i Kasię). Dzwoni babcia, okazało się, że w samochodzie Pawła jest awaria i, że dziadek nie przyjedzie.
Dobra, wychodzimy. Musimy jeszcze złapać Agnieszkę i Ilonę. Jesteśmy w komplecie w aucie: ja, mama, Kasia, Agnieszka, Ilona. Inni jadą w innych autach. Jechaliśmy długo, ale … trudno powiedzieć, że się opłacało. Do zapisów taka kolejka, że głowa mała. Gdy wszyscy już byli rozgrzani, czyli: ja, Karola (mama), Agnieszka, Ilona, Kasia, Bartek, Edyta, Arek, Zdzichu, Heniek (dziadek Marceliny), tata Edyty, wujek Paweł, Dorota (a Doroty nawet były 2), Krzysiek (od mamy z pracy) i Agnieszka, (która robiła zdjęcia) to udaliśmy się na metę…
3,2,1… PUFF wystartowała pierwsza grupa (na półmaraton).
po 15 minutach: 3,2,1… PUFF wystartowała druga grupa (na 5km).
Nie będę opisywał szczegółowo biegu, bo to było by nudne więc po prostu napiszę ,,biegłem” i ,,przebiegłem”.

ZADANIE DLA WAS:
To, co działo się potem możecie sobie wymyślać i pisać te wymysły w komentarzach.:DDD chętnie poczytam

9 komentarzy:

  1. Bardzo proszę o dużo komentarzy.
    0_I
    0 I

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!
    Część ekipy widać na zdjęciach:
    http://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/XXXPoMaratonWiazowski21Km#5443360295011374850

    OdpowiedzUsuń
  3. Jerzyk - mogę napisać co działo się na trasie półmaratonu, ale o tym co działo sie na trasie biegu na 5km to wolałabym od Ciebie "usłyszeć"

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wiem co nieco o biegu na 5 km od mojego taty (pseudonim biego i nie tylko: Stanley).
    Cytuję: "zabroniłem temu małemu mnie wyprzedzać ;) i juz myślałem, że mam go z głowy, kiedy na 500 m przed metą pomachał mi i wyprzedził finiszując z całej siły. Juz ja mu pokażę następnym razem :))"
    Korzyść z tego taka, że Stanley pobiegł piatkę w swoim pierwszym w życiu starcie w czasie 28:46 i jest szansa, że do sztafety się jeszcze podciągnie, więc może być dobrze.
    Teraz ja musze się zbierać, hi hi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje gratulacje za trafny opis wydarzenia.
    Autor słusznie skoncentrował się tym, co działo się przed biegiem, ta cała logistyka, kto i gdzie kogo zabiera, kto odbierze numery startowe, jak jechać, żeby nie przejechać tej Wiązownej.
    Bo ten cały już bieg, to przecież pikuś, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  6. ha ha - no nie wiem Zdzichu czy taki pikuś ;-) Ja to sama się nie mogę nadziwić że ciągle zapominam że 21km to, do licha, jest dalej niż bliżej i że powinnam to sobie do łba wbić na stałe :-)
    Jurek, fajnie że tez biegałeś w Wiązownej! I bardzo mi było miło jak mi pomagałeś do mety dobiec :-)

    Obmyśliłeś już swój bieg na który nas wszystkich zaprosisz (mam nadzieję)?

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak nie do końca (bo mama nie pozwala) ale mogę coś tom wymyślić może w Łodzi zrobimy ten bieg???

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tez chyba w przyszlym roku w Wiazownie pobiegne na 5km, tam przynajmniej nie zabraknie mi sil by pokonac calosc biegiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie to co tu pisać o biegu na "5" - jest tylko trochę gorszy od tego na "6" i trochę lepszy od biegu na "4" ;)
    I dalej tak machaj, wyprzedzaj i finiszuj...
    Gratuluję wyniku :)

    OdpowiedzUsuń