piątek, 1 stycznia 2010

W ramach podsumowań roku 2009...

Pojawiają się naciski na podsumowanie biegowe (i inne też) tego roku :-D Naciski pchające ku dobremu tak więc chętnie ulegam i na karteczce już sobie ładnie powypisywałam sukcesy i porażki. Z góry wiedziałam, że porażek będzie przytłaczająca ilość, a tu niespodzianka! Udało mi się znaleźć tylko kilka - co w porównaniu z listą, subiektywnych może ale zawsze, sukcesów jest naprawdę pocieszające. Chyba więc mogę napisać że mój rok 2009 przyniósł sporo dobrego i zamyka się z bilansem na "MA" :-)
Przede wszystkim do sukcesu - no może raczej zaszczytu - zaliczam przynależność do elitarnego klubu Biegam-Bo-Lubię. Żeby za bardzo nie cukorwać - powiem krótko: chyba gdyby nie Wy - to po Poznaniu już bym sobie odpuściła...
13 sukcesów jest potwierdzonych medalami wiszącymi na słupie w domu. Niby to tylko medale ale za każdym z nich kryją się jakieś miłe wydarzenia, śmieszne sytuacje, ludzie, emocje i dramaty (np poznańskie pączki - hi hi hi) i te historie okołobiegowe też niekiedy same w sobie są sukcesami, a pewnie gdyby nie bieganie to 3/4 z nich by się nie wydarzyło wcale.
Niezapomniana Wiązowna - nawet nie ma co pisać, po prostu temat i tak wraca bumerangiem każdego niemal dnia :-)
Poznań - eh, a miało być tak pięknie :-)
Piękna Praga - oprócz biegu odnowiłam też przy okazji stare znajomości koleżeńskie.
Łódź - bez zmęczenia i w świetnym nastroju.
Truskawka - i tu niepowtarzalne stroje i debiut Tomka
Bieg Świętojański - zawsze chciałam zobaczyć jak to się biega w Arturówku
Pieszy maraton w Opocznie - dystans, o którym nawet nie śniłam a jednak go pokonałam. Cudne wydarzenie.
Bieg pod Dębami - dzięki któremu odkryłam swoje zdolności artystyczne i wykonałam medale (wraz z oddanymi pomocnikami)
Budapeszt - moje ukochane miasto, możliwość zobaczenia miasta z innej strony, powrót do biegów Balinta (super!), znów odnowione znajomości sprzed lat, dla mnie to niezapomniany wyjazd. W dodatku samochodem samodzielnie co wiązało się z przełamaniem wielkiego strachu, wierzcie lub nie.
Sztafeta EKIDEN - pierwsza sztafeta, w cudnej drużynie, w sponsorowanych strojach, w stolicy - powiało wielkim światem :-) W dodatku tylu papparazzi, i tylu kibiców, potem jeszcze spacer po Łazienkach z prywatnym przewodnikiem ...
Bieg Niepodległości - biegnąc w bialo-czerwonej fladze i stukając się w czoło ze względu na makabryczną pogodę
Bieg św. Mikołajów - porażająco fajny bieg, piękny Toruń, wielofunkcyjny medal (3 tygodnie później zostałam Mikołajem :-))
Bieg Sylwestrowy - to już zupełna niespodzianka, nieplanowane wydarzenie ale zakończyłam rok też biegowo.
Poza tym, że dzięki bieganiu poznałam Was (nie chcę ale jakoś sam ten lukier się leje), to poprawiłam trochę swoją kondycję ogólną, serce bije wolniej więc się mniej zużywa, ciało jakby trochę mniej galaretowate się zrobiło, mam szałowe złote buty i fajne gadżety (i w dodatku wiem do czego służą!).
Ale jest jeszcze coś: podejrzewam że jestem na swój sposób sławna tu we wsi - hi hi hi - widząc sąsiadów kiwających głowami i stukających się w czoła - zawsze to jakaś sława lokalna, nie? ;-)

Porażek było kilka, ale chyba najgłupsza to ta że sobie odpuściłam regularne treningi mimo że mocno się tej regularności pilnowałam. Teraz tak trudno do tego wrócić, z takich czy innych powodów straciłam werwę, energię i optymizm. Gdzieś się pochowały po kątach i chciałabym je znów znaleźć w roku 2010. To chyba będzie najgłówniejszy mój cel na nowy rok...

A 3 inne cele, takie już bardziej mierzalne, którymi chcę się podzielić: chciałabym się nauczyć pływać kraulem, chciałabym schuść dzięki bieganiu i chciałabym... zostać morsem i chociaż raz wejść do lodowatego Bałtyku.

4 komentarze:

  1. Kasia, nie ma nic złego, w tym, że potknęłyśmy się o kilka porażek! powiadają, iż człowiek się więcej z nich uczy niż z sukcesów!
    Jestem DUMNA z Twoich dokonań! z tej 50tki i Budapesztu szczególnie mocno! :-)
    dziękuje za inspiracje biegowo-życiowe jakimi zarażasz! Mam nadzieję, że z początkiem roku znowu będziesz najpilniej trenującą zawodniczką elitarnego klubu! a co!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też chcę zostać morsem!!!
    Chyba to polubię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Można połączyć 3 w 1: pływać kraulem w Bałtyku zimą żeby schudnąć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mikołaj! Ty to masz jednak łeb na karku!

    OdpowiedzUsuń