poniedziałek, 8 czerwca 2009

a w nocnym bieganiu po Gdyni lubię ...

poczuć na twarzy krople z morza wyrzucane przez fale do góry tuż przed rozpoczynającym się 800 metrowym podbiegiem pod górę (to była naprawdę zajezdnia) ... ;-) przyjemność była x5 bo na 5ciu pętlach walczyć przyszło w sobotnią noc. W tym samym miejscu, przy każdej pętli wiadomo było, że to ostatnia z tych przyjemniejszych chwil :P
Bieganie nocą po mieście, przy wstrzymanym ruchu, szumiącym morzu, sztucznych ogniach za plecami - rewelka. Każdor
azowy zbieg na deptak nadmorski powodował u mnie w głowie takie: WOW!!! Szczególnie jak już niebo było kompletnie czarne.
Pogoda sprzyjała - był lekki wietrzyk, ale nie padało, temperatura też OK. Prywatni kibice dopisali - wielkie podziekowa
nia za okrzyki i zdjęcia!
Udało się pozn
ać i zaprzyjaźnić: przed startem z ekipą fotoreportów z sportfoto.pl, a już na 1szych metrach z wyjątkową ekipą biegaczy z Wrocławia (kolega pacemaker na 5:00, i kolega Tomek - pozdrawiam!) oraz dziewczynami: Justyną i Magdą, które biegły złamać 5godzin. Czas/dystans mijają inaczej jak się ma tak wesołą grupę dookoła... i ile tematów można obgadać przy okazji, hihihi ;-)
Od 1,5 pętli biegłam w pojedynkę, z założeniami w głowie: nie pilnuję czasu; pilnuję tylko tętna; no i fajnie byłoby w 2:20 się zmieścić. Ostatnią pętle biegłam bez patrzenia na Garmina (żeby się nie denerwować), aż do oznaczonego punktu na trasie: 21,097km (wtedy też mniej w
ięcej osiągnęłam HRMax biegu: 193). wcisnęłam 'lap' i pchałam się już coraz wolniej pod górkę, do mety (do mety ost 800 metrów było pod górkę :/). A że kątem oka zarknęłam na zegarek - uśmiech nie chodził mi z twarzy do końca!
Podsumowując: obie z Agnieszką wróciłysmy z nowymi życiówkami (tralalalalala). Szkoda tylko, ż
e na wysokości równego dystnasu półmaratońskiego nie było maty, coby chipy mogły dokładny czas złapać. Medale orginalne - baaardzooo ładne - ale biorąc pod uwagę nasze osiągi powinnyśmy były z pucharami jakimś conajmniej wrócić.
Grochówka na mecie smakowała dobrze jak mało co:-) Bieg dla mnie wyjątkowy bo z kategorii: jak to niemożliwe staje się możliwe.
* Bieganie staje się niczym Alchemik Colheo w konteście kopalni złotych myśli

** short version for Balint: running at the sea site during the night is really amazing :-)

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne zdjęcia (i bardzo ładne życiówki) :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. w ramach odpoczynku od pracy robię sobie analizę biegu :P
    siedzę sobie wlasnie i analizuje wyniki :P

    Lap CummulativeTime LapTime Difference
    1 00:34:03 00:34:03
    2 00:59:35 00:25:32 00:08:31
    3 01:24:56 00:25:21 00:00:11
    4 01:50:02 00:25:06 00:00:15
    5 02:13:56 00:23:54 00:01:12

    Pierwsze okrążenie jest troche dluższe (o jakis 7 minutowe nawrót na początku (był potrzebny zeby dystans maratonu się zgadzał)) czyli powinno być: 27 minut, aby bylo porównyalne dokładnie z pozostałymi.

    Aga - wrzucilam na net Twoj profil, ktory sie zarejstrował: https://sportstracker.nokia.com/nts/workoutdetail/index.do?id=1111672

    OdpowiedzUsuń