poniedziałek, 8 czerwca 2009
Gdynia
Gdynia to piękne miasto, zwłaszcza w nocy! ...:) i na tym bym zakończyła swoją relację, ale napiszę, a co mi tam :))) Przed biegiem zrobiłyśmy sobie rozgrzewkę, mocno kontrolując tętno, Karola dała mi parę wskazówek, bo moja "zabawa" z tętnem dopiero się zaczyna i nie zdązyłam jeszcze nad nim popracować. Do tej pory nie zwracałam na to uwagi i biegałam na bardzo wysokim, ale Mądrzy tego Bloga uświadomili mi, ze to wazne:) Na rozgrzewce nawet nieźle wychodziło, ale jak tylko wystrzelił pistolet na "start" wszystko diabli wzięli, wszyscy wyrwali do przodu jak poparzeni, a ja za nimi. No przeciez nie zostanę w tyle na pierwszej pętli :) Tętno skoczyło jak szalone do góry i tak juz zostało. Moje maksymalne powinno być 181, a ja co? cały półmaraton w Gdyni przebiegłam na 186 i więcej. Czasem, na podbiegu dochodziło do 191 :( Juz po pierwszej pętli wiedziałam, ze wiele tu nie zwojuję, nic innego nie pozostało tylko ratować honor i "dopełnić" biegu :) Kiedy Karola znikła mi z oczu, na drugiej pętli, a peacemaker pobiegł w krzaki za potrzebą :) i grupa troche się rozpierzchła zaczęłyśmy biec z Justyną razem - tempo miałyśmy takie same, więc biegło się dobrze. Fajnie jest mieć taką duszyczkę koło siebie, nawet jak się za duzo nie gada. Czasem tylko, kiedy z prędkością światła wyprzedzała nas jakaś ekipa "harpaganów" Justyna mówiła: "uwazaj, nie daj się porwać" :) nie groziło mi to :) Biegłam jednostajnym tempem, trochę jak w transie, patrząc pod nogi i wiedziałam, że nie będzie mowy o zadnym przyśpieszeniu. Na 17 km wyłączył mi się telefon, po tym jak go włożyłam do kieszeni, zeby zazyc zelu, więc po profilu. Postanowiłam kontrolować tylko tętno - jakby było co kontrolować :) ono cały czas było tak samo wysokie :) I na takim dobieglam do mety! Mój czas na całości 2:23,46 - nie wiem, ile było na 21,097 km. Poprawilam czas z Wiazownej, i to jest fajne, ale z tętnem i tak się jeszcze rozprawię :))) P.S. Drobna dygresja - na drugiej chyba pętli biegnie przede mną para w wieku ok 45-50 lat. Ona: "kontrolujesz tetno?" On: "tak, cały czas mam 12o". Spojrzałam na swoje - 186 - no comments! hi,hi,hi :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
IMO na puchar i tak zasłuzylysmy chocby w kategorii najwyższego sredniego HR na dystansie polmaratonu ;-)
OdpowiedzUsuńaha - i jeszcze nasze stroje (znaczy koszulki) zrobiły fuurorę - ale to już norma się robi :P
Aga, tylko pomyśl, jesli oni wszystko robią na tętnie 120 max to ja im współczuję. W końcu fajnie jest czasami podyszeć :))
OdpowiedzUsuńa moj polarek przyznał Adze puchar za wyczyny sportowe ost tygodnia :-)
OdpowiedzUsuń