wtorek, 16 czerwca 2009

gdzie te koleiny???

Biegam sobie, biegam - zgodnie z planem, takim co to ma mi niby pozwolić _dobiec_ w Berlinie. Szczęśliwie wpadam w rymt. Wymyślone treningi polubiłam nawet. Aż tu nagle małe rozprężenie: wypad w góry na 4 dni. Dodatkowo przed wypadem też mały samochód chłodnia, więc na siłowni 3 poprzednie razy nie byłam, 1 trening biegowy (w środę przed wyjazdem) odpuściłam ... Skutek-> czuję sie jakbym w kolein, w których funkcjonowałam do tej pory, wypadła; jakby z toru zniosło mnie gdzieś na pobocze, tylko zawrócić jakoś ciężko.
Po wczorajszym bieganiu (realizacja planu w 60% jedynie) czułam się jak czołg. Masakra kompletna. Tętno wysokie, szybkie zmęczenie, nogi jak z ołowiu ... Wstyd się przyznać ale normalnie nie chciało mi się biec (więc skończyłam wcześniej).
Zaglądam dziś rano w kalendarz z planem i widzę, że do startu 13 i pół tygodnia. I jakoś tak poczułam zimny oddech na plecach, że mało czasu... lekka panika w głowie po tytułem: to w jakim stanie będę po urlopie lipcowym? Czy 2 tygodnie przerwy nie spowoduje generalnie powrotu do punktu startowego treningów?
Teraz pozostaje mi spróbować jak najszybciej wrócić na
moje koleiny ... i starać się z nich nie wypadać. i jeszcze entuzjazmu w sobie więcej wykrzesać.

3 komentarze:

  1. Karolina co chodzi z tym samochodem chłodnią? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=eOQT4ZFGOx8

    ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. po takim starcie chyba wróciłaś na swoje" koleiny :) wszystko w swoim czasie ;)

    OdpowiedzUsuń