

Wiecie, że lasy pełne są kwitnących, pachnących pól konwalii? Zrozumiałam, że bieganie nie musi być przede wszystkim zajęciem dla nóg, może być wyzwaniem dla nosa ;-) Konwaliowe pola to jeden z weselszych kompanów biegowych na jakich miałam okazje się natknąć. Zapach - bezkonkurencyjny - że może się w głowie zakręcić; wyczuwalny z odległości kilku metrów od kwiatów, intensywny i taki świeży, uzupełnionym tym wszystkim co w lesie pachnie. Chyba normalnie do kwiaciarki na róg pobiegnę zaraz i bukiecik na biurko postawię - coby w tej konwaliowej atmosferze wejść w nowy tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz