![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8eEbsgY_nJoq_j4F_gtBT9Y4aN3NihuPJLoxMwaYwbqaITwaRVZoUmqjyYA2Bu50DGO47g3o5ABgodEwB1t-1AzfRgjiB5ViWtltfCG2poj4WhyjxAe1jfdkRo-Od-iipB4jNAU-Dvufi/s200/24052009799.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1mb61eDqG_jGHVA9SvpRHqbmpv7UDTT3pNvbvziUi6iZunlIG7MuGmxwnoGgSvlbhfZSMlw7lWpMj4szv4ylBPXwv_x2ZOXEXjzgD9CXkof8VHDIxccaCSFEApwoLbjJQeW9kkbp5pDj9/s200/24052009798.jpg)
Wiecie, że lasy pełne są kwitnących, pachnących pól konwalii? Zrozumiałam, że bieganie nie musi być przede wszystkim zajęciem dla nóg, może być wyzwaniem dla nosa ;-) Konwaliowe pola to jeden z weselszych kompanów biegowych na jakich miałam okazje się natknąć. Zapach - bezkonkurencyjny - że może się w głowie zakręcić; wyczuwalny z odległości kilku metrów od kwiatów, intensywny i taki świeży, uzupełnionym tym wszystkim co w lesie pachnie. Chyba normalnie do kwiaciarki na róg pobiegnę zaraz i bukiecik na biurko postawię - coby w tej konwaliowej atmosferze wejść w nowy tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz