poniedziałek, 2 marca 2009

Udało się!!!

Niewyobrażalne stało się wyobrażalnym! Już wiem, jak to jest przy drugiej dziesiątce (o pierwszą się nie bałam):) Ból, cierpienie, niemoc, totalny brak sił, żeby przyśpieszyć, nawet wtedy, gdy na horyzoncie pojawiła się meta, a wszystkie te żylaste „koguty” i „byczki” z przeróżnych klubów sportowych dawno już nas wyprzedziły:))) I ogromna satysfakcja, że dobiegłam, i że to nie za mną jechał samochód oznaczający „KONIEC PÓŁMARATONU” z ambulansem:) Czas – 2,20h po 6 treningach – to mój osobisty sukces, a inni mogą mnie dalej pytać: „które miejsce zajęłaś?”:)

1 komentarz: