Nigdy w życiu nie zrobiłam niczego konkretnego na szydełku ani nie przebiegłam maratonu. Wszystko przede mną, bo zabrałam się za oba tematy i nie sądziłam, że mają one ze sobą tyle wspólnego.
1.Wizja końca
Czasami tak mam, że podejmuję decyzje bez świadomości drogi, jaka mnie czeka... I tak było tym razem. Widziałam piękny obrus na stole własnoręcznie zrobiony, widziałam łzy szczęścia na mecie maratońskiego dystansu... Nie przyszło mi na myśl, że wizja końca nie zadzieje się sama, ot tak po prostu. W mojej głowie wizja natychmiast się dokonuje :) A tu trzeba dziergać te oczka a obrusu nie przybywa no i trzeba się nabiegać wcześniej, żeby przebiec ten maraton. Zrozumienie tego prostego faktu było bardzo skomplikowane. Pomogło mi w tym szydełkowanie .... A było to tak.
2.Zrozumienie zasad.
Brak świadomości drogi, jaka wiedzie do mety, przekłada się na brak zrozumienia istoty biegu maratońskiego. Sprytnie sobie wykoncypowałam, że zwiększę sobie dystans biegowy nie angażując się specjalnie. Tak jak robiłam to do tej pory – przybiegłam z zapasem sił na 10 km, to pobiegłam 15 km. Na finiszu 15 km czułam, że mogę jeszcze pobiec, no to w końcu pobiegłam półmaraton. Po 21 km miałam jeszcze całkiem sporo energii, to wymyśliłam sobie, że przebiegnę maraton. Nawet obwieściłam kilkakrotnie, że chcę przebiec ten maraton, ale nie zamierzam kombinować. Będę biegać tyle, ile biegam (czyli bardzo mało – w porywach do dwóch razy w tygodniu) i jakoś to będzie. Kilka osób delikatnie zwróciło mi uwagę, żebym pomyślała o jakimś planie treningowym. Słowa rozumiałam, sensu nie... Podobnie było z szydełkiem. Chcę zrobić obrus a umiem jedynie robić łańcuszek. Jako że wzięłam sprawy w swoje ręce zajrzałam na specjalistyczne www z nadzieją, że trafię na jakiś wirtualny kurs szydełkowania dla początkujących. Trafiłam, ba nawet uwierzyłam słowom, że szydełkowanie przedstawione jest w bardzo prosty sposób za pomocą rysunków tak, że nawet trafia do mężczyzn! Czytałam raz i drugi, oglądałam obrazki raz i drugi i ... nic nie rozumiałam :( Ale coś jednak zrozumiałam...
3.Człowiek wiele może
Niby banał, ale zrozumiałam, że mój obrus może mieć mój własny wzór, którego nigdzie indziej się nie spotka. No i rzeźbię sobie, wymyślam, kombinuję, uczę się metodą prób i błędów. Podobnie w bieganiu, biegam w swoim własnym stylu, w swoim własnym tempie, na tyle na ile starcza mi moich własnych sił.
4.Motywacja do pracy
Pierwsze zniechęcenie do szydełkowania przyszło już po pierwszym rzędzie – tyle dziergania a efektów nie widać. ok. 5 godzin szydełkowania i tylko 4 rzędy i bolące palce. Czynności stały się powtarzalne, przez to mało widowiskowe. Pewnie tak samo będzie podczas przygotowań do maratonu. Jak znam życie to nie raz :) Dlatego szydełkowanie stało się czymś więcej niż robieniem obrusu. Jest takim treningiem konsekwencji przed przygotowaniami do maratonu. I jak nie koncentruję się na tym, jak mi się nie chce, tylko patrzę na wolno przybywające rzędy, to naprawdę odczuwam radochę :))
5.Małymi kroczkami...
Dzięki szydełkowaniu zrozumiałam, jak długa droga przede mną... Oczko do oczka i widać pomału efekty :) Dlatego odpuszczam moje pierwotne założenie, że jakoś to będzie... Tylko zamierzam się przygotować do maratonu. Głównie po to, by sobie startem krzywdy nie zrobić i nie stracić przyjemności z biegania :) na razie jeszcze niewiele wiem na temat maratonu, ale przypominam sobie rozmowy, jakie odbyłam na ten temat i jeszcze raz przechodzę przez treści, którymi dzielili się ze mną bardziej doświadczeni. Tym razem ze zrozumieniem :)
Pewnie szybciej przebiegnę maraton niż zrobię ten obrus na szydełku. Cieszę się jednak i na jedno, i na drugie. Do 5 grudnia jeszcze mnóstwo czasu, ale coś czuję, że mój maraton już się zaczął :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tja ... szydełkowanie i bieganie mialy sie do siebie blisko też na obozie biegowym zimowym ;-)
OdpowiedzUsuńIlonka, mam nadzieję że spotkanie z guru szydełkowym (czyli Asią) przybliżyło Cię trochę do obrusu, a co za tym idzie do (hi hi hi) ukończenia maratonu :-)
OdpowiedzUsuńNajlepiej wziąć najgrubsze dostępne szydło,albo samemu sobie takie zrobić, wtedy powinno pójść szybciej. No i ten sznurek też musi być odpowiednio gruby, a po co w ogóle szydełkować? Można sobie obrus, albo co innego kupić przecież.
OdpowiedzUsuńSzydełkowanie jest głupie;)
Zdzich, nie mogę się z Tobą zgodzić :-) takim tokiem myślenia można dojść do wniosku ze wszystkie zajęcia artystycznej autoekspresji tudzież rękodzieła są także głupie :-)))
OdpowiedzUsuńStaję w obronie Ilonki szydełkowania oraz mojego mozaikowania, wyszywania, witrażowania i tym podobnych :-)
A dedukcja Ilony łącząca szydełkowanie i maraton dla mnie jest wyjątkowym majstersztykiem - hi hi hi
Ja szydełkowanie zaliczyłem na ZPT w szkole podstawowej. Łańcuszek robić umiem, nie oglądając obrazków o których piszesz. Tak że w tej dziedzinie możesz liczyć na moje wsparcie (duchowe).
OdpowiedzUsuńJestem przekonany, że w tej dziedzinie znacznie szybciej niż myślisz dojdziesz do wprawy.
Podobnie z maratonem, już teraz pewnie byś go ukończyła, bo limity są tak "wyżyłowane", aby każdy "spacerowicz" mógł go zaliczyć.
Ale chyba chodzi o to żeby bieg przyniósł Ci satysfakcję, a na mecie abyś poczuła to co na mecie półmaratonu - 100 km też dam radę.