Jest troche oficjalnych zdjęć z Kieratu: http://limanowa.in/galeria,137.htmlPolecam :)
nadal nie wiem czy mam ochotę zaliczać setkę po górach ale wiem że bezwzględnie mam ochotę pojawić się za rok na Kieracie :)
i wiele by mówić czemu :)
Jest troche oficjalnych zdjęć z Kieratu: http://limanowa.in/galeria,137.html
Ja wiem czemu? Chodzi o buty;)
OdpowiedzUsuńJa też staruje w przyszłym roku:))
OdpowiedzUsuńskoro Zdzichu startuje to ja tez na 100 % ;)
OdpowiedzUsuńLudzie z mojego punktu widzenia zrobiliście rzecz niesamowitą :))) gratuluje całej ekipie decyzji o starcie, odwagi, startu i walki a także słuchania swojego organizmu :)))
OdpowiedzUsuńGRATULACJE dla całego teamu!!!! Nie bierzcie Zdzicha w przyszłym roku, bo wszystkie nagrody wymiecie :)))
OdpowiedzUsuńEkstra, że tyle osób chętnych na przyszły rok.
OdpowiedzUsuńNasz zespół z Zdzichem, Iloną i Agnieszką w składzie w kategorii drużynowej na pewno pokona Limanovia Team (czy jakoś tak), który triumfował w tym roku.
jejku, w taką pogodę to chyba dystans liczy się podwójnie :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje naprawdę...
Ekstremalne wyzwania, nie wiem czy się odważę ;-)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!!!
Jarek - trzeba sie zastanowic w jakim czasie mógłbys ukonczyc (ewentualnie jaki dystans) a nie czy sie odważysz :)
OdpowiedzUsuńKarola, chyba najpierw muszę spróbować jak smakuje taki dystans w świetle słonecznym, dopiero potem pomyślę o jeszcze bardziej ekstremalnych, nocnych wyzwaniach. Ale jakby co to wczoraj kupiłem czołówkę :-)
OdpowiedzUsuńI nie jest dobrze. Las chyba bardziej bezpiecznie wygląda bez światła latarki. Przerażające są te wszystkie cienie... ;)
zawsze można zamknąć oczy ...
OdpowiedzUsuńJarek - przezornie nie sprawdzalam wczesniej jak wyglada "taki" dystans ;) hihihi
OdpowiedzUsuńi moze lepiej ;)
impreza w sumie taką ma regule ze dystans mozna skrócic sobie w trakcie do mozliwosci i formy. i to mi sie spodobalo bardzo
Póki co to bardziej kręci mnie Rzeźnik z uwagi na moje ulubione Bieszczady. Ale to za rok (24.06.2011), bo w tym roku Rzeźnik nakłada się na planowaną od dawna włóczęgę po Rumunii (Góry Suhard i Rodniańskie). Już prawie wszystko mamy dopięte (jedziemy w ósemkę na dwa auta). To już za tydzień :-)
OdpowiedzUsuńJarek gratuluje świetnego wyboru. Góry w Rumunii to naprawdę wielkie wyzwanie. Uważajcie na niedźwiedzie i psy pasterskie. Kije lub gałęzie w ręku są nieodzownym elementem wyposażenia.
OdpowiedzUsuń