Gdy rano wstałem i zjadłem śniadanie ;-) wyliczyłem, że przed basenem zdążę jeszcze na bieg do Falenicy, ale nie dłuższy niż dwie pętle.
Biegałem tam kiedyś raz w lato, ale od tamtego czasu już zapomniałem, że bieganie po górach to jednak zupełnie inna konkurencja. W połowie pierwszej rundy żałowałem, że nie zgłosiłem się na 3,330. Na szczęście na początku drugiej zrobiło się już przyjemnie (jak przestały łapać skurcze w łydkę ;-) ). W takim śniegu nie było lekko, chociaż dobrze, że był ubity. Nie łatwo było wyprzedzać i dwa razy jak tuż przed szczytem dogoniłem kogoś idącego to szedłem kawałek za nim, a przyspieszałem na zbiegu.
Miałem czas 38:30 - dziesiąte miejsce na dwie rundy i pierwsze w kategorii (ale było nas chyba czterech, więc nie jest to jakiś oszałamiający sukces ;) ).
Pozdrawiam wszystkich współtowarzyszy i "szacun" dla tych, którzy tylko fotografowali :-)
P.S. Na basen zdążyłem "na styk".
wtorek, 26 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jeszcze brakuje opisu co zakładałes na siebie ;-)
OdpowiedzUsuńhihihi
i prosze nie umiejszac swoich sukcesów! 1sze miejsce to pierwsze miejsce :-)
chyba pozostanie Ci kontynuowac bieganie na 2 kółka - bo szansa na najwyżesz podium jest! :)
Mnie się najbardziej podoba tekst: "... na początku drugiej zrobiło się już przyjemnie" (przypomnę, że chodzi o pętelkę, a nie np. małpkę :))) Ago i Kasiu czemu nie pobiegłyśmy dwóch pętli tylko skończyłyśmy tuż przed tym jak się robiło przyjemnie :)))
OdpowiedzUsuńEdyta, może chodzi o Twoją teorię "Mnie się podobają trasy, które już raz przebiegłam. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję." :-) (źródło cytatu)
OdpowiedzUsuńi na drugiej pętli wiedziałabyś juz dokładnie gdzie jest meta :-)
OdpowiedzUsuńhmm, a widzicie, moja teoria ma potwierdzenie i w praktyce (patrz doznania Mikołaja) i w arcydziełach kinematografii polskij nawet (patrz źródło cytatu :)))
OdpowiedzUsuńMiki to może za ciosem i w ten weekend - a dokładniej w niedzielę - wpadniesz do Falenicy na wawerskiego crossa? Biegniemy w doborowej ekipie - Aga, Paweł i ja z bogatymi ambicjami, żeby wygrać wyścig z .... drzewami :) bagatela tylko 17 km, chyba, że zdecydowałbyś się potowarzyszyć Pawłowi, który zamierza pyknać tzw L :))
OdpowiedzUsuńMikołaj, może na następnym biegu pobiegniemy razem na 6.600
OdpowiedzUsuńNiestety w niedzielę jestem w rozjazdach więc 17-stka musi się odbyć beze mnie ;-)
OdpowiedzUsuńI co to jest L tak zwane?
Jurek, a Ty nie biegasz jeszcze raz 3,300, żeby mieć 3 zaliczone biegi?
eL to jest 13 km z eSki (na prawo od startu) + 17 km (na lewo od startu, zahaczające momentami o trasę Wesołej Stówki) czyli 30 :-)
OdpowiedzUsuń