poniedziałek, 7 grudnia 2009
A to było tak :)))
Kiedy przybiegłam w Bełchatowie na metę z jakimś tam zapasem sił, doszłam do wniosku, że dam radę przebiec jeszcze 6 km :) Tydzień przed Półmaratonem Mikołajów biegaliśmy po lasach w Falenicy, gdzie było i dużo podbiegów i jeszcze większy dystans bo jakieś 16,6 km. M0cno podbudowana wyruszyłam do Toruniu z Warszawy przez Opole i Wrocław. Nie myślałam o biegu, o trasie - jakoś dobrze było mi w tej nieświadomości. Co ma być to będzie :) Już w Toruniu zaczęły mnie dopadać pojedyncze słowa - podbiegi, Mikołaj w zeszłym roku mówił, że trasa było trudna etc... na chwilę stawałam na baczność, ale konsekwentnie wybierałam wypieranie i w knajpie koncentrowałam się na tym, co inni mają na talerzach. I miałam szczerą nadzieję, że mój stres - jak jego właścicielka - zakręci się gdzieś, zagubi właściwą drogę, zapuka nie do tych drzwi. Niestety, zapukał do mnie, ale na szczęście dopiero w niedzielę rano, więc nie bardzo miał czas, żeby się u mnie rozgościć. W towarzystwie naszych kochanych Mikołajów: Karoli, Kasi, Tomka, kibiców Wiesi i Maćka a także tysiąca innych i orkiestry dętej, nie sposób było się koncentrować na myśli, że najnormalniej w świecie się boję. Tym bardziej, że jakiś Pan przez mikrofon co jakiś czas powtarzał komunikaty (ja usłyszałam chyba dwa razy): uwaga, uwaga, na trasie będą karetki, lekarze, jak ktoś źle się poczuje proszę zejść z trasy, tym bardziej, ze trasa jest crossowa i wszystko może się zdarzyć:))) No i się zdarzyło :) Veni, vidi, vici. Biegłyśmy z Karolą razem. Albo prawdziwiej - Karola biegła ze mną - bo biegłyśmy moim tempem. Rano na śniadaniu Karola przekazała nam strategię. Grzecznie się nauczyłam, kogo bezwzględnie musimy na trasie wyprzedzić. Wykazałyśmy się ponad 100% skutecznością bo oprócz tych planowych osób wyprzedziłyśmy żonę mojego kolegi. Karola dzielnie pilnowała nam tempa i motywowała, Ilona jeszcze nie przyspieszamy, musimy mieć piękny finał. Dodam tylko, że jak przyszedł czas na przyspieszanie (ok. 20 km, bo nie mówimy o strategii, że od 15 km przyspieszamy) to ja mówiłam, Karola jeszcze nie przyspieszamy, musimy mieć piękny finał. Finał piękny był :) za ręce, na stadionie i na ostatniej prostej tuż przed wbiegnięciem na metę jeszcze wyprzedziłyśmy kilka osób - wyglądało to trochę jakbyśmy się wpychały, ale oni zajęli całą bieżnię. To sie nazywa walka do samego końca :) Tempo miałyśmy równe _ tzn na ostatnich 5 km chyba trochę straciłyśmy, bo już brakowało mi trochę sił, ale tak 5 km - 0:31, 10 km 1:01, 15 km 1:32 no i 21 km 2:11. Przy okazji poprawiłam swój czas na 10 i 15 km :) No ale zanim ten piękny finał nastąpił to dopadł mnie piękny kryzys. Było to na 12 km biegłam dosłownie nosem ryjąc po ziemi. a wgłowie miałam wrażenie, że płyta mi się zacięła bo cały czas słyszałam: dasz radę, dasz radę, dasz radę :) Pocieszałam się też myślą o zblżającym się punkcie żywieniowym i wyobrażałam sobie pieczonego dzika :) Na trasie towarzysko się nie udzielałam, jak mijaliśmy kibiców przypominał mi się Mikołaj z pięknym uśmiechem na zdjęciach i to, co Mikołaj pisał o uśmiechaniu. Wykrzesywałam więc z siebie siły, ba a nawet jakoś przed 18 km przybiłam piątkę z jednym kolesiem :))) miłe to było i bardzo pomagało. Na trasie o życie towarzyskie dbała Karola - bo nie dość, że zna chyba wszystkich i wszyscy ją znają :) to jeszcze sobie ucinała sympatyczne pogawędki na takim luzie :)))) Ja sie ożywiłam przed 20 km - kiedy mijali nas ludzie z medalami to do nich krzyczałam, żeby uruchomili dzwoneczki :) Na mecie mnóstwo wzruszeń, popłakałam się - sama nie wiem, czy ze wzruszenia, czy z radości, że już meta :) organizacyjnie wszystko dograne - dobre jedzonko, jakoś dla wszystkich było miejsce :)) w ogóle wyjazd był rewelacyjny!!! Wspaniałe towarzystwo, samo miasto, kolacja, herbata w naszym hotelu i czar prezentów :))) Mocno się zapisał w mojej głowie i czuję, jak jeszcze buzują myśli. Nie chce mi się wracać do rzeczywistości, ale też nic na siłę :) Dobiegłam do jakieś swojej granicy, ale też otworzyły mi się nowe przestrzenie :) Jeszcze raz dzięki wielkie za tyle wzruszeń, ciepła, wspólnej zabawy i wspólny bieg!!!! ściskam Mikołajkowo!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja nie mówiłem, że rok temu była trudna trasa! O ile pamiętam to była fajna, przez las... :-)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej gratulacje!
A czy tym razem miałaś też zapas sił i czułas, że dałabyś jeszcze przebiec 21097 metrów? ;-)
Ilonka - dzięki wielkie za wspólny bieg! Masz potencjał biegowy! :-)
OdpowiedzUsuńprzy okazji biegu zdążyłyśmy dopracować w szczegółach strój happeningowy na polówkę warszawską :-) ale na razie tylko wersje damska ... bo nie wiem co panowie powiedzą na przebieranki ;-)
Ja ogolić się nie pozwolę. Noszę zarost od przed wojny.! :-)
OdpowiedzUsuńnie będzie trzeba golić nóg ;-) chyba ... :P
OdpowiedzUsuńStrój jest fajny :) Panowie zgódzcie się :)) no widzisz Mikołaj, człowiek słyszy to co chce słyszeć, wersja, ze trasa trudna jakoś tak mi pasowała, do tego, co się działo w głowie ;) teraz jak patrzę na mój "zapas" sił to myślę, że ewentualnie byłabym w stanie ciut wcześniej przyspieszyć :) dobrze pamiętasz, trasa szła przez las ;)
OdpowiedzUsuńtempo wyszło w miarę równe: 6min 13 sek / km
OdpowiedzUsuńoka... dobrze, ze jestem w tym temacie ignorantką - bo właśnie ona podpowiadała mi, jak zobaczyłam tempo, że to było raczej jak skakanie na trampolinie ;)
OdpowiedzUsuńZ lekkim poślizgiem ale jednak :-)
OdpowiedzUsuńJa byłam zachwycona Toruniem i samym biegiem. Orkiestra dęta, 2000 Mikołajów jednocześnie, trasa przez las, świetna zabawa a jeszcze świetniejszym towarzystwie... Bardzo bardzo pozytywny weekened.
W związku z tymi pozytywami wymazuję wyniki mojego biegu oraz stan mojej formy coby nie psuć miłego obrazu jaki mam po tym weekendzie :-)
Tak czy siak - bardzo świetny wypad!
Kasia, nie ma co wymazywać. Ukończyłaś i to się liczy!
OdpowiedzUsuńJa w tym roku biegłem 2 maratony, jeden 21 a drugi 39 minut wolniej od rekordu życiowego, a nic nie wymazuję :-)
a jaki mialysmy fajny finisz we trzy! Kasia byłaa BOSKA! na ost 100 metrach do mnie szeptem Kasia mówi: 'Jeszcze tego chce wyminąć' :-) i sie udalo ! :-)
OdpowiedzUsuń