sobota, 14 listopada 2009

jesienna edycja Wawerskiego Krosu

Wawerski Kros - impreza, w której chciałam wziąć udział od jakiegoś czasu, ale przyznaję się - bałam się że w limitach czasu określanych przez organizatora jako "rozsądne" się nie zmieszczę ;-) nie miałam tez śmiałości zapytać o jakie ilości rozsądku jest mowa... Bieg jest organizowany w ciekawej co kwartalnej formule:
- są trzy warianty trasy: S (17km), M (21km), L (29km) - aczkolwiek trasa i dystanse poszczególnych wariantów zmieniają się w czasie.

- trasy biegną ścieżkami MPK, szlakami turystycznymi i rowerowymi, i są częściowo oznaczone, pozwalając na przygodne gubienie się od czasu do czasu.
- bieg ma charakter piracko-prywatny, co dodaje mu klimatu;
Dzięki Bartkowi, który mnie tydzień temu oprowadził mnie po najkrótszej trasie - zdecydowałam się wystartować. Udało mi się namówić też Arka - i wystartowaliśmy razem. Ze znajomych - po za Bartkiem, który jest stałym bywalcem WK, zawitał też Paweł - ultradysta
nsowiec (w tym roku zaliczył jak na razie 6 setek!). Paweł, podobnie jak Bartek, biegł eLką.

Sobotni poranek, pogoda idealna na bieganie - pod wiatą w Falenicy Michał vel Wawer rozdaje mapki, omawia trasę, ludzie zapisują się na listę i pobierają numery. Jest ponad 20osób - humory dopisują. Michał zbiera jeszcze napoje/odżywki, z którymi będzie czekał na `13 km. Ruszmy. Biegniemy z Arkiem powoli - pilnując trasy i robiąc zdjęcia.
Odnośnie trasy: jest malownicza ale trudna; sporo podbiegów, w tym jeden taki prawie w pione wyrastający nagle na drodze ;-) odcinek nad Mienia wyjątkowy - rezerwat, ścieżka wąska, rzeka wijąca się z boku, powalone drzewa, pusto ... ehhh - pięknie!
do punktu z odżywkami docieramy po godz i 38 min, tuż za nami są 3 dziewczyny, i jeszcze kilka osob na trasie. z małymi przygodami po 2 godz i 10 minutach jesteśmy przy aucie (nie zapamietałam trasy dokładnie i na koncówce pobłądziliśmy trochę biegnąc cześciowo alternatywną trasą:-) ). Niedługo po nas przyjeżdża Michał. Martwi się bo 2 osoby nie dotarły wogóle do punktu. Wspólnie wyczekujemy biegaczy z L-ki. i nie musimy czekać długo. w tzw między czasie pojawiają się spóźnieni Renata i Darek - Michał ich startuje i samotnie ruszają na eSkę.
podobało mi sie ... mam ochotę na sprawdzenie eMki i eLki. a to pod czyims okiem. a eSka sama w sobie wydaje sie być idealnym pomysłem na sobotnio-niedzielne przedpołudnia.
a kolejna edycja WK zimą! :-)

2 komentarze:

  1. Co to znaczy, że dystanse zmianiają się w czasie? Im wolniej się biegnie tym więcej trzeba przebiec? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi ;-)
    zmieniają sie / mogą zmieniać z edycji na edycję - czyli np.: eLka letnia nie musi wyglądać tak samo jak eLka jesienna

    OdpowiedzUsuń