poniedziałek, 1 czerwca 2009

Mój truskawkowy bieg

Ja, w odróżnieniu od większości z Was, uważam, że trasa była ciężka :-) Szczególnie między 5. a 7. kilometrem, bo było dużo górek, a jeszcze daleko do mety.
Moją mantrą było: "Jest pod górkę, więc za chwilę na pewno będzie z górki!" :-)

No nie znaczy, że nie uważam biegu za fajny. Super atmosfera, super organizacja. Tylko szkoda, że deszcz uniemożliwił przedłużenia pobytu o mały piknik. Przepraszam że go wywołałem ;-)

P.S. Miał się też pojawić podobno Artur, ale okazał się tylko "netowym napinaczem" :-)

5 komentarzy:

  1. było ciężko, było - bez dwóch zdań. ale hormon zapomnienia działa idealnie ;) to chyba dobre miejsce na takie treningowe wybiegania ...

    i ciekawe czemu Artur nie dotarl?? znowu będzie, że koło zmieniał, albo coś w tym stylu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. o nie, dopiero teraz widze ze w tym watku knujecie....

    juz jechalem ale Miko jak to Miko nie odbieral komorki i sie zgubilem, wpadlem w petle czasu i ...SAMOCHOD CHLODNIA!

    OdpowiedzUsuń
  3. myślalam że prąd Cie poraził albo lawa Cię odcięła :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nie toczyłeś kupy GNOJU! ;-)

    OdpowiedzUsuń