środa, 3 czerwca 2009

małymi krokami w kierunku Berlina przez Gdynie

W sobotę nocne bieganie po Gdyni. Jeden ze sprawdzianów przed Berlinem. Trasa spodobałaby się Edit: jest pętelka: 4,2 km; na połówkę trzeba ją 5 razy zrobić. Mam nadzieję, że pogoda dopisze: byle by nie wiało bardzo od morza. Chciałabym dobrze motywująca do biegania w równym tempie play listę pod ten bieg przygotować... Debiutujemy z Agą w specjalnych morskich koszulkach ;-) będzie wesoły akcent i ułatwimy kibicom rozpoznawanie nas w tłumie!

Ten tydzień upływa mi znowu na unikaniu siłowni (qrde nie wiem co się stało ale juz drugi tydzień nie mogę do Gymnasionu dojechać), i wpisanych w Berlinowego excela biegach (w poniedziałek biegałysmy z Agą, wczoraj w zasadzie też bo 3/4biegu przegadałyśmy przez telefon; dziś już tylko lajtowe 6km koło domu; mapki poniżej)
. aha - pogodę pod wieczorne bieganie w tym tygodniu na mokotowie to chyba Mikołaj zamawiał;-) Kropiło za każdym razem ;-)
tzw 'operacjaBerlin' o tyle zmienia biegowe życie, że nie robię żadnych przygotowań pod starty w między czasie. Czy Gdynia, czy Tromso to jakby część treningu. Takie urozmaicenia i weryfikacja czy trening przynosi rezultaty. o tym chciałam dziś 2 słowa. Subiektywnie widzę poprawę kilku "parametrów". Zacznę od tętna. Jego wysokość na zwykłych wolnych treningach doprowadzała mnie do szału. Bieganie na tętnie 150 czy niżej wydawało mi się NIEMOŻLIWE wogóle nigdy. Te pare miesięcy (od marca??) dało mi czas na: 1) ustalenie empirycznie poziom HR max (200) 2) wyuczenie organizmu biegania na niższym tętnie. Może mi to jeszcze nie wychodzi na zawodach, ale codzienne treningi robię obecnie spokojnie na tętnie +/- 150 (chyba, że jakiś przystojniak biegnie ze mną -wtedy wiadomo serducho wali mocniej, hihihi), rozgrzewki nawet na 140. Po przebieżkach tętno szybko schodzi mi do poziomu 140. To jest mój taki mały sukces biegowy. Jak uda mi się jeszcze tętno podczas startów opanować to wogóle będzie rewelacja (a udało się już raz w Łodzi) :-)
Kolejny pozytyw to przyzwyczajenie organizmu do dystnasów. Trening typu 10 km jest już w zasadzie krótkim treningiem. 15 km to miły dystans ;) taki chyba lubię obecnie najbardziej (a więcej na razie treningowo nie biegam). Jak biegnę do królikarni to jakbym szła po bułki, mam wrażenie, że się nawet nie rozgrzeje dobrze. Średnia ilość km robionych tygodniowo w kwietniu i maju to 45 -zdecydowanie więcej niż wcześniej.
Żeby nie było zbyt różowo - nie widzę poprawy szybkości. Ale jakoś w kontekście maratonu nie martwi mnie to aż tak bardzo. Po za tym jest jeszcze trochę czasu (a dokładnie 109 dni)
Widzę efekty i sens wkładanego wysiłku, cieszę się z nich. Mam nadzieje, że buduje się dobra baza pod te magiczne 42 km :-) a po powrocie z Tromso rozpoczynam BPS (hihihi pamietam jak rok temu nie wiedziałam nawet co skrót znaczy :P ).

5 komentarzy:

  1. a co to jest BPS? Karola wow, już się nie mogę doczekać, kiedy dla mnie dystans 10 będzie jak wyjście po bułki :) Gratuluję konsekwencji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, ja też nie wiem, co to jest BPS? :)ale wiem już, co to HRmax :))) I wiem, że moje tętno tak, jak ja lubi wspinaczkę - grzeje do góry jak zwariowane :) Przed ostatnim bieganiem zanim wyszłyśmy z Karolą z mieszkania, w stanie spoczynku miałam powyzej 130 :) Masakra!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Karola, wyjaśnij ten BPS? Ja też nie wiem co to jest :-(

    A koszulki jakie będziecie miały? Masz jakąś fotkę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bezpośrdenie Przygotowanie Startowe, ktore wg literatury trwa od 16-12 tygodni (jak na bezposrednie to troche długo, hihihihi).
    w moim przypadku bedzie to niecale 12 tyg (w tym 2 tygodnie przerwy na urlop, czyli w sumie ok. 9-10)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że dla większość kontrolowanie tętna to ważna sprawa. Ja biegająć nie odczuwam jakoś poważnego zwiększania sie takowego.
    Czy ma to jakies przełożenie na ewtl przebieg treningów??

    OdpowiedzUsuń