niedziela, 31 maja 2009

truskawkowe hormony zapomnienia

z dzisiejszego truskawkowego biegania wyłowiłam myśl jaka padła głośno, tuż po starcie jak jeszcze w miarę zwartą grupą bieglismy (chyba tylko Mikołaj już sie teleportował na jakis dalszy kilometr): "jak dobrze jest być pragnieniem a nie spritem". Fajne, co? Będę dziś zasypiać myśląc o tym....

Refleksja #2: to co uwielbiam w tym sporcie, to unoszące się na mecie hormony zapomnienia: bez względu jak ciężko się biegło, ile uderzeń serducha pokazywał pulsometr, i ile razy w ciagu biegu zdarzyło mi sie pomyśleć: '...więcej nie biegam..." - wpadam na metę, medal mi ktoś wiesza na szyję .... i ulegam ogólnej euforii związanej z magią przekraczania linii mety. i zapominam o tym co bylo w głowie jeszcze przed chwilą... bardzo sobie cenię te niewidzialne hormony zapomnienia, które słabości i ból sprzed chwili zamieniają w energię do przenoszenia gór w przyszłości.

Bieganie, czy same już starty mają różne oblicza. Czasem wychodzi, że się ściga człowiek (sam
ze sobą, albo z innymi). Czasem pędzi niczym na złamanie karku - nie wiadomo po co. Innym razem znowu luzuje i biegnie tak bez pośpiechu, choć to niby start.
A dziś było tak jak ... lubię: wolniej, spokojniej na początku: był śmiech, rozmowy (w większym i stopniowo coraz mniejszym gronie). Po to, aby bez spięcia, ale jednak systematycznie wyprzedzać tych co z przodu. Z miłą tendencją do przyśpieszania z każdym kolejnym kilometrem ... Po wyjątkowy finisz na końcu -
nie dlatego, że super szybki - bo taki akurat nie był. Wyjątkowy ze względu na współ-finiszerów i dopingujące okrzyki i flesze bliskich ... w tym wszystkim czas i dystnas czasem po prostu nie są ważne. Ważne, żeby z odpowiednimi ludźmi móc dzielić takie właśnie chwile!
Nie widziałam wpadających Mikołaja i Pawła na metę (uppss, jakoś tak wyszło - nie żebym ich przeoczyla;-) ), ale emocje związane z finiszem 3osobowej pary 22, czy dopingiem dla Ilony, Eli, oraz Kasi i Tomka - wszystkich robiących ostatnią prostą z uśmiechami od ucha do ucha, powodują, że nie przestaje chcieć mi się biegać :-))) a bieganie w takim towarzystwie to jest dopiero frajda!
Aha - zdjęcia z II Biegu Truskawki można podpatrzeć m.in. tu
Załapaliśmy się też na symaptyczne fotki na maratonczyk.pl

1 komentarz:

  1. Bardzo bardzo fajny bieg :-) Jak dla mnie trasa z podbiegami i po piasku trochę trudna ale byłam i tak zachwycona bieganiem po lesie i w takim świeżym powietrzu. Dodatkowo z Tomkiem, który mam nadzieję po tym biegu, znowu zacznie przygotowania do maratonu? Próbowaliśmy trzymać sie widoku biegnących w przodzie "Naszych" ale mieliśmy jakby inną taktykę. "Nasi" po połowie przyspieszyli - a my po połowie zwolniliśmy. Następną razą przetestujemy inną koncepcję i poczekamy na wszystkich na mecie ;-) Jedyne, czego żałuję to to że na mecie tak szybko trzeba się było zwijać do samochodów ze względu na deszcz
    Na Maratończyku jeszcze będą dodatkowe zdjęcia od pana, który aż jęczał z zachwytu nad naszymi strojami. I jeszcze Tomek i Agnieszka cos doślą w tym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń