niedziela, 8 lutego 2009

słabszy dzień

Ciesze się, że pobiegałam wczoraj - bo dzisiaj... ta pogoda... br....

Ale kiepścizna okropna. Najpierw walczyłam z kolkami, potem miałam wrazenie ze waze jakies 150 kg i autentycznie cieszyłam się jak już wracałam do domu.

Pocieszcie mnie ze tez Wam się zdarzają takie słabizny...

3 komentarze:

  1. Pewnie. Słabszy dzień każdemu się zdarza. Czasem zupełnie bez wyraźnego powodu :-)

    Odpowiadając na wcześniejsze pytanie: Wiązownej nie planowałem. Dopiero Praga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, ja też miałam wczoraj słabszy dzień i zostałam w domu z książką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hi hi hi - doskonałe :-)
    Mnie też często wzywa kanapa kiedy zaczynam zakładać getry, spodnie, koszulki, bluzy, polary, czapki itepe. A ona woła... woła mocno... :-)

    OdpowiedzUsuń