poniedziałek, 22 czerwca 2009

midnight sun ...

było wszystko o czym można pomyśleć, nie koniecznie zamarzyć to sobie czyli:
  • najdroższa pizza w moim życiu,
  • brak bagażu przez 2 dni, w tym brak rzeczy do biegania(i związane w tym emocje),
  • prawie puszczony z dymem klasztor sióstr elzbietanek (bo instrukcja do bagietki byla tylko po norwesku),
  • 4 doby słońca na okrągło (+ kłopty z zasypianiem),
  • odpowiednia ilość żołądkowej gorzkiej na roztrenowanie organizmu
  • i oczywiście bieganie po nocy, może nie w pełnym słońcu bo się niestety zachmurzyło, ale potrzeby dodatkowego doświetlania
  • do tego medale - junikat
  • wiwatujący 'tłum' kibiców na mecie ;-) hihihihi
  • i łzy szczęścia, że można biegać szybciej nie czując sie bardziej zmęczonym!!
  • i rozekscytowana Iza na mecie z aparatem na szyi :-)
Wracając do samego biegu, organizacja bardzo dobra: fajne pakiety startowe, miła obsługa, dobrze oznaczona trasa, sporo kibiców, banany/picie na trasie co 4-5km, na mecie banany, napoje, kanapki (ciepłej herbaty mi zabrakło tak szczerze tylko). Trasa ciekawa, wzdluż brzegu w 90%, widoki naprawdę wyjątkowe. Pogodowo generalnie OK (troche padało i wiało przez pierwsze 10 kmów). Bieg zorganizowany tak, że ostatnie 21 km maratonu było jednocześnie trasą półmaratonu, a sam półmaraton startował 2 godzin po maratonie. Bieglo sie to sympatycznie, bo ludzie mieszali się na trasie, więcej się działo, większość to obcokrajowcy, więc językiem wszechobecnym był angielski.
Półmaraton w Łodzi wprowadził mnie w inne bieganie. i na tej fali pozytywnej energii na razie biegam. Na luzie, bez napięć. Pilnując tylko tętna. i mając w głowie jeden cel: wygrać w kategorii: 'najładniejszy usmiech na mecie' inaczej mówiąc tak biec, żeby się nie zajechać :-)
Jeszcze kilka statystyk: wykorzystalam Garmina, zeby podzielić trasę na 4 petle: 6, 5, 5, 5km, coby móc sprawdzić jak rozkładam siły i prędkość:
1) 6,13km - śr HR 164, śr tempo: 6min15sek / km
2) 5 km - śr HR 174, śr tempo: 5min54sek / km
3) 5 km - śr HR 180, śr tempo: 5min48sek / km
4) 5 km - śr HR 184, śr tempo: 5min46sek / km
bardzo sie cieszę, że z biegu na bieg parametry się obniżają, i był to mój 1szy półmaraton przebiegnięty w średnim tempie poniżej 6 min/km :-) mała rzecz, ale nie macie pojęcia jak bardzo cieszy!!!! :-)
na razie jeśli chodzi o plany to wiadomo, że priorytet ma Berlin (a plan to go przebiec), ale zaraz potem pojawia się w mojej głowie małe miejsce na nieśmiałe marzenie: Wiązowną 2010: złamać 2 godzin na połówkę... czy nie jestem zbyt pazerana? nie wiem ... ale kim bylibyśmy bez marzeń???

5 komentarzy:

  1. Karol, szacun ode mnie.
    Średnie tempo poniżej 6 min to jest rewelacja biorąc pod uwagę dystans i to że stale przyspiaszałaś. Dobrze wiemy, że nie jest łatwo zacząć szybko, a potem jeszcze przyspieszyć :)Sczerze mówiąc też bym chciała w Wiązownej pokazać język jak Sztyrlic Kaltenbrunerowi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, ja nie mam syndromu wiązownej, ale wspieram marzenia o złamaniu tej 2 :) no i oczywiście gratulacje życiówki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja niedługo zacznę mieć koszmary pt. "Wiązowna 2010", bo ja tam byłam i piętno Wiązownej wlecze się za mną ...:)
    Karol, GRATULACJE, jesteś wielka!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. i zatęskniła Karol za Sztyrlicem, zalała się matczynymi łzami :P

    OdpowiedzUsuń
  5. zdjecia i filmik jak finiszuje (zapomnialam o kamerze i fotografie):
    http://www2.marathon-photos.com/scripts/event_entry.py?event=Sports/2009/Midnight+Sun+Marathon;match=1266

    OdpowiedzUsuń