Właśnie wróciłam z weekendu, który nieoczekiwanie przyszło mi spedzić na Warmi, nad jeziorem, w lesie. W sobotę zrobilam sobie 7 km po żużlowej, więc nazbyt pylącej drodze przez las. Natomiast na niedzielny trening wybrałam schodki namierzone poprzedniego dnia z perspektywy łódki. Owe schodki prowadzą z jakiegoś domku nad jezioro, są murowane i dość równe no i wyglądają bajkowo, ale najważniejsze, że jest ich 125 stopni, wystarczająco żeby na górze mieć niezłą zadyszkę, a z powrotem trochę czasu na odpoczynek. Zrobiłam 7 przebieżek góra-dół, a dziś chodzę jakbym z konia właśnie zsiadła czyli na wpół w rozkroku, na wpół w przysiadzie :)))
Niemniej, marzę o takich schodkach gdzieś w okolicy.
poniedziałek, 4 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
http://www.stare-miasto.com/ulice/kamienne_schodki.html
OdpowiedzUsuń:-)
wow! 7 razy!
OdpowiedzUsuńa mi sie udało nową górkę na podbiegi w królikarni wyczaić, tylko muszę ją za dnia atakować bo nie jest oswietlona.
Kochani, nie jest lepiej. Nie moge chodzić, nie mówiac o bieganiu. Z tego wniosek, że w czasie joggingu łydki aż tak bardzo nie pracują jak na schodach.
OdpowiedzUsuńto może wracamy do podbiegów w królikarni lub w lesie kolo Ciebie zamiast schodków?
OdpowiedzUsuńchyba tak. wiem na pewno, że trzeba nad łydkami popracować.
OdpowiedzUsuńEdys - mam fajne cwiczenie na nogi do robienia w domu ze sztangielkami 3kg w kazdej ręcę. zaraz jade na siłke je katować
OdpowiedzUsuń