piątek, 22 maja 2009
o nowych butach ciąg dalszy :)))
Postanowiłam je jak najszybciej sprawdzić, a że jestem na Mazurach pobiegłam nad "moje" jezioro. I od razu poczułam tę "nieznośną lekkość" w stopach :))) Moje nowe buty same mnie niosły :) Zrobiłam 8,66 km, w 50 min 6 s (gps włączył się po ok. 1,20 km, według licznika w rowerze mojego taty, który mi dzielnie towarzyszył, ale działał juz do końca:)) Najlepszy był pijaczek spotkany na trasie - kiedy biegłam w jedną stronę zaczepił nas pytaniem: "Czy prosto się biega?" - ja i owszem biegłam prosto, ale on miał wyraźny problem z zachowaniem pionu :) Kiedy wracałam, po ponad 2 km, on przesunął się kilkadziesiąt metrów, ale jak nas zobaczył zapragnął pobiec ze mną :) I śpiewając: "jak się masz? kochanie, jak się masz?" biegł za mną :) I to był dobry doping - czując jego oddech, sorry sapanie i rzężenie, na plecach i chcąc mu dać nauczkę postanowiałam przyspieszyć i ostatnie 300m pobiegłam w naprawdę dobrym czasie :) Poskutkowało - pijaczek, sapiąc i charcząc, zapytał, czy ja to robię za jakąś karę i odpadł :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wyrywanie facetów na nowe buty już się rozpoczęło! strach pomyśleć co będzie w Gdyni!!! ;-) hihihi
OdpowiedzUsuń